Do Michała Biedy, Lesława Ordona i Urszuli Robak-Witkowskiej

Ten wpis na moim blogu jest nietypowy. Jest odpowiedzią na uwagi do mojego poprzedniego wpisu pt. „Zrobieni w bambuko”. Niestety w pełni zrozumiałe, o czym piszę, będzie to tylko dla tych, którzy korzystają z fejsa i mogli na nim zapoznać się z uwagami, na które odpowiadam. Nie jest to jednak „końska” zachęta do otwarcia konta na fejsie. Jeśli go nie macie, nie przejmujcie się. Jest życie poza fejsem. Jesteście tego przykładem. Ale przejdźmy do rzeczy:

  • Do Michała Biedy.

Michał, niezależnie od tego, co i ile napiszesz, sumienia nie zagłuszysz. Możesz je, co najwyżej sobie amputować. Wszystkie Twoje argumenty byłyby do przyjęcia pod warunkiem, że Twój aktualny szef, prezydent Bytomia Mariusz Wołosz wystartowałby w wyborach samorządowych, jako kandydat własnego komitetu. Tyle, że Mariusz Wołosz twardo walczył o nominację ze strony Koalicji Obywatelskiej doskonale wiedząc, że w innym wypadku jego szanse na zwycięstwo będą słabsze. Został kandydatem Koalicji Obywatelskiej, zresztą wbrew stanowisku bytomskiej Platformy Obywatelskiej i Bytomianie mieli nadzieję, że wie, z czym to się wiąże.

Mimo wszystko nie miałbym żadnych uwag gdyby bytomska Koalicja Obywatelska doszła do porozumienia z PiS wyłącznie w sprawie parytetu w Radzie Miejskiej. W organie stanowiącym, jakim jest Rada Miejska, można doskonale współpracować. Jeśli bowiem radny PiS-u, ale także radny ugrupowania byłego prezydenta Damiana Bartyli, poważnie traktuje swoje deklaracje przedwyborcze to można z nim rozmawiać o sprawach ważnych dla Bytomia. Natomiast władza wykonawcza w całości spoczywa w rękach prezydenta miasta i porozumienie w tej sprawie to już zupełnie inna sprawa. System jest tak skonstruowany, że mówiąc brutalnie – prezydent miasta dyktuje warunki współpracy. Tymczasem oddanie funkcji zastępcy prezydenta miasta kandydatowi wskazanemu przez PiS a i domyślam się, iż również paru innych funkcji w miejskich instytucjach na warunkach podyktowanych przez tą partię oznacza, że przywództwo Mariusza Wołosza okazało się już na wstępie bardzo słabe. Myślę, że i Mariusz Wołosz ma tego świadomość i spore wątpliwości czy to dobry pomysł. W ramach „otwartej prezydentury”, jaką zadeklarował zamieszcza w sieci filmy na każdy temat związany ze swoimi działaniami. Z jednym wyjątkiem. Brak było filmu o powołaniu nominata PiS-u na stanowisko zastępcy prezydenta Bytomia. Cyrograf z PiS-em jednak trochę wstydliwy?

Co do przykładu prezydent Hanny Zdanowskiej to akurat jej koalicja z PiS-em, zawarta w zupełnie innych czasach i okolicznościach była eksperymentem nieudanym. Ta koalicja w Łodzi została zawiązana w 2010 r. i rozpadła się po ok. pół roku. Większość przychylna Zdanowskiej w Radzie Miejskiej w Łodzi została utrzymana tylko, dlatego że ówczesny Klub Radnych PiS się rozpadł. Część radnych PiS przeszła do PO. Jeśli to planujecie w Bytomiu, to przy aktualnej sytuacji w Polsce, duży szacunek.

PS. Braku wspólnego startu Koalicji Obywatelskiej i Sojuszu Lewicy Demokratycznej w Bytomiu też żałuję. Ale to temat na osobną dyskusję. Powiedzmy kompromisowo, że obie strony nie są bez winy.

  • Do Lesława Ordona.

W zasadzie do bytomskiego PiS-u nie można mieć w tej sprawie pretensji. Powtórzę jeszcze raz to, co napisałem we wcześniejszym tekście: porozumienie z Koalicją Obywatelską w Bytomiu to sukces PiS-u. Biorąc pod uwagę jak kształtuje się sytuacja PiS-u w większości dużych polskich miast, nawet bym zaryzykował stwierdzenie: olbrzymi sukces. Pytanie tylko czy o to chodziło Bytomianom głosującym na Koalicję Obywatelską? Wątpię.

Co do współpracy Damiana Bartyli z PiS-em to przypominam, że Bartyla objawił się na bytomskiej scenie politycznej po raz pierwszy w 2010 r., jako kandydat tej partii. Wtedy członkowie PiS-u startowali z jego listy do Rady Miejskiej. Owszem od 2012 r. Bartyla startował już samodzielnie, słusznie przewidując, że wyborcze poparcie PiS-u raczej mu nie pomoże. Ale jak sięgnę pamięcią radni PiS-u, za wyjątkiem ostatniego roku, zbytnio z prezydentem Bartylą się nie spierali. Wielokrotnie okazywało się, że Bartyla może liczyć na wsparcie polityków PiS-u. To, iż nie zawsze być może, było to zgodnie z tym, co mówili bytomscy radni jest bez znaczenia. Członkowie PiS-u albo osoby otwarcie deklarujące współpracę z tą partią zajmowały też różne ważne stanowiska w miejskiej administracji.

  • Do Urszuli Robak-Witkowskiej.

Owszem wśród działaczy PiS w Bytomiu są ludzie rozsądni. Sam znam takich i to czasem od wielu lat. Tyle, że jak się zbiorą razem pod kierownictwem prezesa Kaczyńskiego jakoś tracą zdrowy rozsądek. Bytomscy radni PiS nie wyglądają mi na takich, co będą potrafili postawić się swojej centralnej władzy partyjnej.

Na koniec do wszystkich dawców uwag na fejsie.

Oczywiste jest to, że społeczeństwo polskie jest obecnie głęboko podzielone. Ale tego nie zmienią jakieś dziwne manewry w Bytomiu. Posklejać Polaków można dopiero wtedy, jeśli odsunie się PiS od władzy. Bytomska koalicja do tego nas nie przybliża.

Comments are closed.