Fundusz Specjalnej Troski

Poniedziałkowe (tj. z 17 VI) „Życie Bytomskie” przyniosło na pierwszej stronie alarmujący tytuł – „Śląskie Centrum Nauki na pewno nie u nas”. Zatem znowu można podnieść lament o tym jak nas gdzieś tam nie lubią. Ta sprawa przypomniała mi, aby wrócić do innego wydarzenia, które miało miejsce kilkanaście dni temu. Chodzi mi o wizytę w Bytomiu minister rozwoju regionalnego Elżbiety Bieńkowskiej.

Otóż jakby w odpowiedzi na lamenty bytomskich władz minister Bieńkowska przybyła do Bytomia i oświadczyła, że zostanie utworzona specjalna pula funduszy dla naszego miasta. Na swój własny użytek nazwałem ją: „Funduszem Specjalnej Troski”, w skrócie FST. Minister Bieńkowska zaraz jednak dodała, że aby skorzystać z FST trzeba przedstawiać dobre projekty. Czyli o tym, co jest dobre dla miasta Bytomia w ostateczności zadecydują katowiccy i warszawscy urzędnicy. Nie żebym się czepiał, ale wolałbym, aby zamiast gładkiej formułki o dobrych projektach mieszkańcy Bytomia poznali jasne i klarowne zasady, które w tej sprawie będą obowiązywać.

Oczywiście – dobrze się stało, że po raz pierwszy od czasów wicepremiera Hausnera ktoś w rządzie zauważył problemy naszego miasta. I oczywiste dla mnie jest to, że nie zdejmuje to z władz miasta odpowiedzialności za przygotowanie projektów. Aby to się udało potrzebna jest przede wszystkim autorska, nieprzepisana z poprzedników, koncepcja rozwoju Bytomia. Nie wystarczą pobożne życzenia.

Przy okazji chcę zwrócić uwagę, na z pozoru drobny szczegół – przekaz medialny na temat utworzenia FST. W regionalnej katowickiej telewizji można było obejrzeć materiał, w którym minister Bieńkowska ogłasza dobrą nowinę dla Bytomia w towarzystwie lokalnych polityków Platformy Obywatelskiej – posła na sejm Jacka Brzezinki i senatora Andrzeja Misiołka. Zabrakło tam prezydenta Bytomia Damiana Bartyli, który skomentował to w roli aktora drugiego planu. Prezydent Bytomia, co prawda spotkał się z Panią Minister, ale przekaz medialny jasno pokazał czyja to zasługa i gdzie było źródło decyzji. Ten zgrzyt na samym początku bardzo źle wróży na przyszłość.

Obawiam się, że FST ugrzęźnie w sporach między ekipą aktualnie rządzącą w bytomskim ratuszu a odsuniętymi w Bytomiu od władzy politykami PO. Jeśli będą sukcesy, rozmydlą się w awanturze, komu to zawdzięczamy. Gdy natomiast zdarzą się porażki utoniemy w awanturze, kto jest winny. Może się okazać, że nawet negocjacje na polu golfowym w Szombierkach nie przyniosą porozumienia.

Comments are closed.