Kaczyński sojusznikiem Gorzelika

Najważniejsi polscy politycy, najlepsi polscy komentatorzy dyskutują o Ruchu Autonomii Śląska. Zastanawiam się czy warto tak się ekscytować? Czy to, aby nie doraźna gra na emocjach?

Projekt zwany Ruchem Autonomii Śląska okazał się wyłącznie pomysłem marketingowym na zaistnienie na scenie politycznej. To w skali województwa się udało. Starczyło na wprowadzenie trzech radnych do Sejmiku Województwa Śląskiego i co ważniejsze dzięki splotowi okoliczności dało uchwycenie przyczółka we władzy wykonawczej. Radykalnie forsowana idea autonomii śląskiej połączona z reanimacją śląskiej narodowości okazała się dobrym pomysłem na wykorzystanie niszy na regionalnej scenie politycznej. Gdy jednak przyszedł czas na rządzenie okazało się, że z tych emocji nic nie wynika. Nie licząc oczywiście burzy politycznej wywołanej przez Jarosława Kaczyńskiego wypowiedzią o „zakamuflowanej opcji niemieckiej” i zmiany koloru krzesełek na Stadionie Śląskim. Cóż, mamy w Polsce coraz więcej specjalistów od marketingu politycznego, a coraz mniej fachowców od dobrego i skutecznego rządzenia.

Autonomia, w utopijnej niedającej się zrealizować wersji, przybrana w pohukiwania radykalnych działaczy, którzy kwestionują istnienie polskiego Górnego Śląska i polskich Górnoślązaków stała się dla niektórych atrakcyjnym towarem wyborczym. Zupełnie jednak nie pasuje do ugrupowania, które w koalicji z PO i PSL współrządzi w województwie śląskim. W konsekwencji ugrupowanie Jerzego Gorzelika okazało się całkowicie bezbarwne. Można oczywiście nadal opierać swoją tożsamość polityczną na poglądach sprowadzających się do twierdzenia, że powstania śląskie były wyłącznie sterowaną przez Polskę prowokacją, ale na dłuższą metę jest to droga do samounicestwienia.

Jeszcze przez pewien czas autonomiści mogą liczyć na fascynację części regionalnych elit, ale atakowanie polskiej historii Górnego Śląska i to może wyczerpać. Dalsze brnięcie w skrajne emocje, ocierające się o antypolonizm, wyczerpie w końcu nie tylko cierpliwość śląskiej Platformy Obywatelskiej, ale także tych wszystkich Górnoślązaków, odnoszących się z sympatią do postulatów rozszerzenia kompetencji wojewódzkiego samorządu, dla których polska tożsamość przechowana przez wieki na Górnym Śląsku nie jest wymysłem komunistycznej propagandy. Z drugiej strony wygląda na to, że kierownictwo RAŚ ani nie jest zdolne do zerwania z radykałami, ani do skonstruowania racjonalnego programu dla województwa.

Jerzy Gorzelik powinien, zatem podziękować Jarosławowi Kaczyńskiemu za wypowiedź o „zakamuflowanej opcji niemieckiej”. Gdyby nie to, RAŚ pokryłby się już całkowicie naftaliną. W taki to zadziwiający sposób Jarosław Kaczyński stał się sojusznikiem Jerzego Gorzelika.

Comments are closed.