Nie gram znaczonymi kartami

Raz już pisałem o diabelskiej alternatywie, jaką jest odpowiedź na pytanie czy brać udział w majowej „pocztyliadzie”? Co prawda w chwili, gdy piszę te słowa tj. we wtorek 5 maja coraz więcej wskazuje, że 10 maja wyborów w jakiejkolwiek formie nie będzie, ale wszyscy już wiemy, że Jarosław K. łatwo się nie poddaje. Dziś, zatem głos stanowczy w tej sprawie.

Nie jest prawdziwe twierdzenie, że przepisy polskiej konstytucji w sprawie wyborów w dobie epidemii są niejasne. Wszyscy, którzy tak twierdzą albo świadomie kłamią, albo mataczą albo nie wiedzą, o czym mówią. Rozwiązanie jest proste jak konstrukcja cepa – należy wprowadzić stan klęski żywiołowej. Bo taki w praktyce już mamy i wtedy zgodnie z przepisami konstytucji można przesunąć wybory prezydenckie i przedłużyć obecnemu prezydentowi kadencję.

Dlatego dla mnie decyzja jest jasna – nie wezmę udziału w majowej „pocztyliadzie”. Apele niektórych kandydatów, którzy mając świadomość, że „pocztyliada” jest nielegalna i nieuczciwa nawołują do wzięcia w niej udziału, do mnie kompletnie nie przemawiają. Nie akceptuję logiki, która nakazuje np. Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi z jednej strony potępiać „pocztyliadę” a z drugiej zachęcać do udziału w niej. Wydaje mi się głęboko nie moralne założenie, iż jeśli „pocztyliadę” wygra Andrzej Duda to będzie oszustwo, ale jeśli jakimś niesłychanym przypadkiem zwycięży Władysław Kosiniak-Kamysz albo Robert Biedroń albo Szymon Hołownia to wszystko będzie cacy.

Nie wezmę udziału w majowej „pocztyliadzie”, bo jej organizatorzy świadomie łamią prawo i gotowi są do każdego kłamstwa, aby osiągnąć swój cel. Wiem, wiem nieobecni nie mają racji. Ale ta słuszna skądinąd maksyma nie ma zastosowania, gdy jeden z uczestników rozgrywki gra znaczonymi kartami. Takiej gry nie można wygrać i jeśli ktoś świadomie siada w takiej sytuacji do karcianego stolika to albo jest frajer pompka albo ma jakieś dziwne hobby.

Comments are closed.