O matko święta! Dolo przeklęta!

Już wiem, dlaczego Andrzej Duda wygrał wybory prezydenckie. Politolodzy i socjolodzy mnożą na ten temat różne teorie, politycy mnożą fakty polityczne. A ja po wizytach prezydenta Dudy w Niemczech i Wielkiej Brytanii zrozumiałem, że tajemnica sukcesu jest prosta jak konstrukcja cepa. Prezydent Duda, tak jak większość Polaków, bardzo lubi narzekać i marudzić przy każdej okazji i dlatego tak się spodobał.

To w ogóle ciekawe zjawisko – im lepiej się Polakowi powodzi tym bardziej narzeka. Tak jak pewna parlamentarzystka PiS-u, która na dworcu kolejowym w Krakowie, (czego byłem niemym świadkiem) informację o opóźnieniu pociągu w wyniku huraganowego wiatru, skomentowała stwierdzeniem – Takie rzeczy tylko w Polsce. Zapewne w Polsce rządzonej przez PiS huragany zostaną zabronione ustawowo.

Ale wróćmy do prezydenta Dudy. Gdy go zapytamy – Co u Pana słychać? Należy się spodziewać, że odpowie tak – O matko święta! Dolo przeklęta! Pałac Prezydencki za duży i nie przytulny, Komorowski zostawił niewygodny fotel , małżonka musiała zrezygnować z ukochanej pracy nauczycielskiej! I co to za fucha ten prezydent? Żadnych perspektyw na awans służbowy!

Andrzej Duda trzyma się tego wzorca. Gdy odwiedził prezydenta Niemiec Gaucka od razu rozwiał jego złudzenia, co do Polski. Wyjaśnił, iż Polska to kraj głęboko niesprawiedliwy. Przez moment zastanawiałem, co prezydent Duda miał na myśli. Nagle olśniło mnie, prawdopodobnie chodziło o to jak głęboko niesprawiedliwe jest, że nie można było wsadzić do więzienia byłego prezydenta Kwaśniewskiego wyłącznie na podstawie ustnego polecenia prezesa prezesów i trzeba było wysysać z dużego palca u nogi brednie o domu w Kazimierzu Dolnym.

A gdy już prezydent Duda dotarł do Wielkiej Brytanii, spotkał tam sporo Polaków i znowu poczuł zew polskiego marudzenia i narzekania. Niedobrze jest w Polsce, coraz większa w kraju bieda – poinformował brytyjską Polonię. Aż dziw, że nie dodał barwnego postapokaliptycznego opisu opustoszałych polskich miast, po których grasują gangi wygłodniałych i zdziczałych rodaków.

Aby uprzedzić ataki wszystkich obrońców majestatu Andrzeja Dudy od razu informuję – tak, oczywiście, naśmiewam się z Andrzeja Dudy. I wiem, że nasz kraj nie jest idealnym miejscem, mlekiem i miodem płynącym. Jednak od urzędującego prezydenta RP oczekiwałbym, aby przypominał sobie, że już nie jest opozycyjnym marudą i zagranicą opowiada o kraju, za który ponosi odpowiedzialność. Być może w Polsce niektórzy z jego marudzenia są zadowoleni, ale dla zagranicznych rozmówców stanie się osobą śmieszną, ze śmiesznego kraju.

Ale nie traćmy nadziei. Być może już niedługo, po październikowych wyborach i zwycięstwie kolegów Andrzeja Dudy i on zmieni zdanie o Polsce. Okaże się, z niedzieli na poniedziałek, że jest już byczo, zdrowo i morowo. Dola już nie będzie przeklęta. Tylko, co na to powiedzą wiecznie narzekający zwolennicy Andrzeja Dudy?

Comments are closed.