Poczet zapomnianych

W tekście pt. „A …. leją Zasłużonych” napisałem o błędzie, jaki pojawił się na tablicy upamiętniającej płk Jana Białego, umieszczonej na domu przy ul. Jagiellońskiej, w którym pułkownik mieszkał w Bytomiu. Liczyłem, iż spowoduje to odzew bytomskich władz, które powinny poczuwać się do odpowiedzialności za treść takich tablic. Ale władza milczy. Za to napisał do mnie Pan Bartosz, który był inicjatorem uhonorowania pamięci płk Białego. Przyznam się szczerze, że wprawił mnie w pewną konfuzję. Bo z jednej strony jak nie docenić zaangażowania osoby prywatnej, która z potrzeby serca dąży do upamiętnienia bohatera naszej przeszłości. Z drugiej opuśćmy zasłonę milczenia nad nazwiskami ekspertów, z którymi Pan Bartosz konsultował treść tablicy.

List od Pana Bartosza skłonił mnie, aby przypomnieć, chociaż kilku ludzi ważnych dla naszej historii i tej wielkiej i tej małej, którzy na różnych etapach życia związali swój los z Bytomiem. Ludzi, o których pamięć albo się już zatarła albo powoli zanika. Nie po to, aby stawiać im postumenty i sadzić lipy, tylko po to, aby chociaż na chwilę ocalić ich od zapomnienia.

Warto przypomnieć, iż oprócz wspomnianego oficera sił powietrznych i cichociemnego płk pil. Jana Białego mieszkał w Bytomiu także inny polski bohater II wojny, oficer Polskiej Marynarki Wojennej – kmdr Michał Borowski. W czasie wojny był m. in. oficerem broni podwodnej niszczyciela ORP „Garland”. Aby objąć tą funkcję i brać udział w walkach zgodził się na czasowe obniżenie stopnia wojskowego. Po wojnie wrócił do Polski i nadal służył w marynarce wojennej, był komendantem Szkoły Specjalistów Morskich w Ustce. Zwolniony ze służby w wyniku stalinowskich czystek i wygnany z Wybrzeża, zamieszkał w Bytomiu. Ostatnie lata życia, po wyjściu ze stalinowskiego więzienia, spędził w Bytomiu były zastępca Komendanta Obszaru AK Lwów płk Franciszek Studziński. Po powrocie z Wielkiej Brytanii mieszkał w Bytomiu również jeden z uczestników tajnej wojny, oficer polskiego wywiadu wojskowego mjr Leon Zawrzel.

Zaciera się też pamięć o polskich Górnoślązakach związanych z Bytomiem przed podziałem Górnego Śląska między Polskę a Niemcy w 1922 r. A z Bytomiem było związanych przecież siedmiu przyszłych parlamentarzystów II RP. Na Rozbarku urodził się i wychował, dziennikarz, prezes bytomskiego „Sokoła”, poseł do Reichstagu Paweł Dombek. Po I wojnie światowej był burmistrzem Leszna, prezydentem Chorzowa i Posłem na Sejm RP. Z Bytomia pochodził też Alojzy Kot, górnik, działacz związkowy i bytomski radny. W wolnej Polsce Poseł na Sejm RP i wicemarszałek Sejmu Śląskiego. W Bytomiu chodził do gimnazjum, pochodzący z Przegendzy koło Rybnika Wilhelm Fojcik, szef kolejnictwa Polskiego Komitetu Plebiscytowego. Po 1922 r. m. in. Poseł na Sejm RP i wiceburmistrz Rybnika. Do bytomskich szkół przybył ze Starej Wsi koło Pszczyny Paweł Kopocz. W II RP sędzia grodzki, adwokat i Poseł na Sejm RP. Mało, kto już pamięta, iż w Bytomiu pobierał nauki i stawiał pierwsze kroki w malarstwie, przyszły dyrektor Polskiego Radia Katowice, Stanisław Ligoń. W okresie międzywojennym także Ligoń był Posłem na Sejm RP. Kolejnym parlamentarzystą II RP, związanym z Bytomiem, w którym chodził do gimnazjum był, urodzony w Raszowej koło Kędzierzyna-Koźla, Edmund Wąsik. Przed i po II wojnie wicedyrektor Okręgu Polskich Kolei Państwowych w Katowicach. Warto dodać, iż jego córką była gwiazda polskiego teatru i kina Aleksandra Śląska. I wreszcie siódmym przedwojennym „bytomskim” polskim parlamentarzystą był Rudolf Kornke. Swoją drogę zawodową zaczynał w łagiewnickiej kopalni, w okresie plebiscytowym był komendantem okręgu bytomskiego Polskiej Organizacji Wojskowej. Po powstaniach śląskich związał się z wojewodą Michałem Grażyńskim i był przewodniczącym Zarządu Głównego Związku Powstańców Śląskich oraz Senatorem RP.

Kompletnie nieznaną postacią jest pochodzący z Bytomia Adolf Wagner, jedyny górnoślązak wśród żołnierzy Kompani Kadrowej Legionów Polskich. Warto go przypomnieć, bo w tym roku mamy setną rocznicę wymarszu kadrówki z krakowskich Oleandrów. Po I wojnie światowej Wagner zamieszkał w Krynicy i jego losy po roku 1939 są nieznane.

Na rzetelną ocenę, nieskażoną IPN-owską narracją oczekują byli prezydenci Bytomia z czasów PRL-u (wymieniam tych, których pamiętam): Tadeusz Feliński, Tadeusz Przybylski, Paweł Spyra i Witold Mączarowski. Szczególnie warto dziś bez polityczno-ideologicznych emocji ocenić działalność prezydenta Spyry.

Całkowicie zapomniani zdają się być kapitanowie bytomskiego przemysłu po roku 1945. A przecież dyrektorzy oraz pracownicy bytomskich hut i kopalni byli ludźmi z krwi i kości. Dziś historycy chętnie zajmują się ludźmi industrializującymi Górny Śląski w końcu XIX wieku. Tych z drugiej połowy XX wieku skazuje się na zapomnienie. Często kwituje się ten czas twierdzeniem, iż przemysł w czasach PRL-u był budowany z pominięciem kwestii ekologicznych. Tak jakby w końcu XIX wieku ktoś się przejmował ochroną środowiska naturalnego.

Mógłbym ten poczet zapomnianych ciągnąć jeszcze długo. W Bytomiu z pilnowaniem pamięci historycznej bywa różnie. Często decyduje przypadek i aktualna koniunktura polityczna. Warto jednak, aby tymi sprawami w bytomskim ratuszu zajmowano się nie tylko przy okazji głosowania, komu posadzić lipę w alei. Aby tacy pasjonaci jak Pan Bartosz znajdowali pomoc i zainteresowanie. Na początek proponuję, aby władze Bytomia poprawiły błąd w życiorysie płk Białego na tablicy pamiątkowej. Pułkownik ze swoim dywizjonem odbył kampanię wrześniową 1939 r. w składzie Brygady Bombowej, a nie Armii „Kraków” tak jak jest napisane na tablicy pamiątkowej.

Comments are closed.