Rękopis znaleziony w szufladzie

Zastanawiałem się czy wyciągnąć z szuflady moją ocenę dwóch lat rządów Prawa i Sprawiedliwości. Ale jeśli Donald Tusk miał odwagę w kilku zdaniach twita trafnie je ocenić to, dlaczego miałbym moją znacznie dłuższą ocenę trzymać w szufladzie?

Druga rocznica powołania rządu Beaty Szydło minęła. Nie spodziewałem się po jej rządzie nic dobrego, ale okazało się, że rzeczywistość przekroczyła moje pesymistyczne wyobrażenia. Po raz pierwszy od roku 1989 mamy w Polsce układ rządzący świadomie zbudowany na kłamstwie. Po takiej blogowej tezie pewnie rzuci się na mnie tłum samozwańczych autorytetów moralnych, który będzie dowodził, iż polityka przecież jest niemoralną dziedziną życia publicznego opartą na kłamstwie. Zajmując się przez lata polityką traktowałem ją – może naiwnie – jako służbę publiczną, ale czasy się zmieniają, więc być może zmieniło się i to. Wracając do rządów PiS-u, po raz pierwszy od 1989 r. rządząca w Polsce ekipa ma odwagę kłamać nawet wtedy, gdy wszyscy już wiedzą, iż kłamie. Dotychczas kłamstwo w polityce było przypadłością wstydliwą. Dziś kłamstwo stało się sposobem na sprawowanie władzy, więcej jest jej fundamentem. Politycy Prawa i Sprawiedliwości kłamią bez żadnego zahamowania.

Przytaczanie przykładów publicznie i bez żenady wygłaszanych mniejszych i większych kłamstw przekracza ramy mojego wpisu na blogu. Wszyscy je znamy. Od kłamstwa smoleńskiego, w którym cynicznie oszukuje się Polaków wmawiając im, że katastrofa komunikacyjna na lotnisku w Smoleńsku była zamachem aż po ….. kto wie, kiedy i jak się to skończy? Jednego jestem niestety pewien. Przyjdzie taki czas, kiedy partia Prawo i Sprawiedliwość będzie już przeszłością, ale jad kłamstwa sączony w polskie serca będzie nadal je zatruwał.

Z powyższą diagnozą zgodzi się pewnie większość dorosłych Polaków. Paradoksalnie, nawet ci, którzy popierają PiS. Wielu jednak moich rodaków uważa, że akceptacja kłamstwa, jako fundamentu sprawowania władzy jest do zaakceptowania wobec działań Jarosława Kaczyńskiego i jego dworaków, którzy podobno chcą zreformować Polskę. Podkreśla się np. błogosławieństwo programu 500+, fakt, iż sądownictwo należy zreformować czy też różne inne populistyczne obietnice. Wszystko to przypomina obietnice składane w 1917 r. przez przywódcę bolszewików Włodzimierza Lenina. Lenin obiecał chłopom ziemię, robotnikom fabryki a narodom imperium rosyjskiego prawo do samostanowienia. Potem okazało się, iż jedyne, co zrealizowano to ciężka pięść NKWD-zisty, czego akurat Lenin nie obiecywał.

Ale nie mogę też odmówić PiS-owi sukcesów. Program 500+ został zrealizowany i póki, co funkcjonuje. Tyle, że dobrze to wygląda jedynie w telewizji publicznej, niestety trochę gorzej już w rzeczywistości. Trzeba mieć wiele pogardy dla rodaków, jeśli jest się przekonanym, że można kupić poparcie społeczne za 500 zł od drugiego dziecka. Podobnie jest z obniżeniem wieku emerytalnego. Dalej obietnice transferów socjalnych brzmią już jednak jak opowieści z mchu i paproci. Za to świetnie wyszło wydanie milionów złotych na nikomu niepotrzebne zmiany w oświacie.

Co do reszty różnego rodzaju PiS-owskich obietnic to coraz bardziej przypominają stary dowcip o napisie witającym rekrutów na bramie jednostki wojskowej. Od ulicy umieszczono napis: „Witamy Was!” a od strony placu koszarowego już pisze: „Mamy Was!”. PiS obiecał reformę systemu sprawiedliwości i go realizuje tyle, że okazało się, iż nie po to, aby on lepiej funkcjonował. Głównym celem jest przypilnowanie, aby karzące ramię sprawiedliwości skutecznie dopadło tych, którzy podpadli rządzącym a pobłażliwie głaskało krewnych i znajomych królika z Nowogrodzkiej. W dziedzinie obronności realizacja obietnic PiS-owskich doprowadzi niedługo do sytuacji, w której jedyną naszą obroną będą oddziały Obrony Terytorialnej zbrojne w ryngrafy z Matką Boską pod wodzą rotmistrzów i wachmistrzów. Ale czego się spodziewać po kierownictwie Ministerstwa Obrony Narodowej, które tłumaczy nam, iż polskiej armii nowoczesne helikoptery są niepotrzebne? W gospodarce PiS chce kopać kanał przez Mierzeję Wiślaną i budować wielki centralny port lotniczy tyle, że nie wiadomo, za jakie pieniądze i po co. Jako człowiek związany z samorządem terytorialnym ze zgrozą obserwuję, z jaką determinacją PiS realizuje zmiany upodabniające polską administrację do tej z czasów Polski Edwarda Gierka, w której nasz kraj był sumą rywalizujących ze sobą, zarządzanych z Warszawy „księstw” resortowych. Co może się wtedy nieźle sprawdzało, ale teraz zupełnie nie pasuje do kraju, jednak demokratycznego i wolnorynkowego, będącego częścią zjednoczonej Europy. Nad tym wszystkim z coraz większą trudnością próbuje zapanować urzędujący w Warszawie przy ul. Nowogrodzkiej nowy I sekretarz nazywany dla niepoznaki „szeregowym posłem”. Podsumowując – nikt mi nie wmówi, że Jarosław Kaczyński realizuje genialny projekt „Wielkiej Zmiany”. To raczej prymitywny plan zachowania raz zdobytej władzy nawet wtedy, kiedy obywatele za pomocą kartki wyborczej będą chcieli to zmienić.

A zatem co będzie dalej? Co z tą Polską? Przyznam się szczerze – w czym pewnie Was, drodzy czytelnicy zaskoczę – nie wierzę w szybujące notowania poparcia wyborczego dla PiS-u. Owszem, ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego jest liderem poparcia społecznego, ale nie sądzę, aby drugi raz udał się numer z absolutną większością złożoną z bezkrytycznych janczarów. Skąd biorę to przekonanie? A ze znajomości polskiej historii. Polska pod rządami „Dobrej Zmiany” coraz bardziej w sferze mentalnej przypomina PRL. Z jednej strony władza próbuje kupić przychylność obywateli za pomocą transferu biletów Narodowego Banku Polskiego, z drugiej przykręca śrubę i wymachuje kijem. W efekcie w polskiej duszy odezwał się gen przypominający, że publicznie należy deklarować poparcie dla władzy a w domu, co kto chce. Ale coś się jednak zmieniło nieodwołalnie. Jesteśmy póki, co częścią zjednoczonej, demokratycznej Europy. Polacy wiedzą, że przyjdzie dzień, w którym za kotarą w lokalu wyborczym będę mogli dać znać władzy, co o niej myślą. O ile oczywiście będziemy mieli jeszcze jakieś uczciwe wybory.

Co zrobi z tym PiS-owska władza to już temat na zupełnie inną opowieść.

Comments are closed.