To tylko łgarz?

Ameryka wybrała. Może nie za mądrze, ale wybrała. Nie zamierzam się zastanawiać na tym, dlaczego wybrała Donalda Trumpa. Mleko się rozlało. Teraz ważne jest, co dalej, dla świata, USA, Europy i Polski. Moim zdaniem nic dobrego się nie szykuje.

Stany Zjednoczone pod rządami Trumpa czeka 4 lata chaosu i zamieszania. Nowy prezydent spróbuje wprowadzić w życie swoje wyborcze zapowiedzi: zlikwiduje Obamacare, zbuduje mur na granicy z Meksykiem i deportuje nielegalnych imigrantów, wprowadzi 45-procentowe cło na chińskie towary, zabierze się za ograniczanie prawa do aborcji itd. Efekty będą różne, natomiast na pewno będzie bałagan i chaos. Na dokładkę Trump już nie jest celebrytą i biznesmenem średniej kategorii, teraz jest politykiem. Politykowi uchodzi mniej niż celebrycie. W nadchodzącym miesiącach będą wypływać na jaw różne sprawy dotyczące Trumpa i jego rodziny. Jedne będą śmieszne, drugie kompromitujące a od trzecich czuć będzie kryminałem. To pogłębi zamieszanie. Tym większe, bo Trump zbudował swoje zwycięstwo wyborcze na atmosferze nienawiści i podziałach w amerykańskim społeczeństwie. Nie będzie taryfy ulgowej.

Stany Zjednoczone to przetrwają, ale gorzej z Polską i Europą. Trumpowy chaos będzie sprzyjał nowej fali amerykańskiego izolacjonizmu. A jeśli jeszcze Trump spróbuje dogadać się z Putinem, Polska zostanie sama. Zachodnia Europa w geście obronnym bardziej się skonsoliduje. Ma rację Radek Sikorski, gdy twierdzi, że to ostatni dzwonek, aby przeprosić się z Francją i Niemcami. Wygląda na to, że to jednak ostatnia rzecz, o której myślą dwaj wodzireje dobrej zmiany – Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz. Kaczyński będzie dalej budował swoją osobistą dyktaturę a Macierewicz dalej będzie rozbrajał Wojsko Polskie. Wszystko w narkotycznych oparach religii smoleńskiej.

Oczywiście jest też możliwy wariant łagodniejszy, w którym Donald Trump zajmie się wewnętrznymi awanturami a sprawy zagraniczne i obronę zostawi starym wyjadaczom z Partii Republikańskiej. Tyle, że i wśród republikanów nie brak paranoików i wielbicieli Putina. W takiej sytuacji do grona rozsądnych republikańskich polityków awansował były spiker Izby Reprezentantów Newt Gingrich. I pomyśleć, że jeszcze kilka lat temu w żadnym razie nie można by go zaliczyć do grona rozsądnych.

W tym kacu po amerykańskich wyborach zabawne wrażenie robią na mnie ci polscy prawicowi komentatorzy, którzy próbują całą sprawę oswoić i zracjonalizować. Zdaje się zrozumieli, iż na dłuższą metę dobra zmiana w USA nic dobrego Polsce przynieść nie może. Mówią, więc: to była kampania wyborcza a teraz będzie codzienne prezydenckie życie. Wychodzi im na to, że wyborów nie wygrywa już ten, która ma lepszy program, trafiający w społeczne zapotrzebowanie, nawet nie ten, którzy wynajmie lepszych specjalistów od PR-u, wygrywa ten, który więcej nakłamał. Jeszcze kilka lat temu, kiedy czynnie zajmowałem się polityką też byli wśród polityków kłamcy, ale wstyd było się do tego przyznać. Doszliśmy do tego, że niektórzy pokładają nadzieję w tym, że Trump to łgarz.

Podsumowując muszę przyznać, że szalenie trudno mi wykrzesać optymizm. Okienko w historii Polski, w którym doświadczyliśmy wolności, demokracji, relatywnego dobrobytu i stabilizacji zdaje się zamykać. Ale nie traćmy nadziei może Donald Trump to rzeczywiście tylko łgarz.

Comments are closed.