Ziobro zawija w sreberka

Wiele się dzieje w naszym kraju. Minister Macierewicz demoluje polską armię, prezydent Duda pisze do niego listy, nauczyciele strajkują, minister od edukacji chwali się w Edynburgu osiągnięciami systemu oświatowego, który właśnie likwiduje, notowania Prawa i Sprawiedliwości spadają, prezes Kaczyński zastanawia się jak tu zmajstrować taką ordynację wyborczą, aby jednak rządzić dalej itp. Wiele jest, zatem zdarzeń w naszej przestrzeni publicznej, które emocjonują obywateli Rzeczpospolitej. Chciałbym jednak zwrócić Wam wszystkim uwagę, że w kulisach minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, niczym się nie przejmując, zawija czekoladki w swoje sreberka. Jeszcze chwila, jeszcze momencik i to on stanie się Lordem Sithem naszej krajowej ciemnej strony mocy. Wszystkich, którzy nie rozumieją tego porównania odsyłam do uniwersum „Gwiezdnych Wojen”.

Minister Ziobro podporządkował już sobie prokuraturę. To zbrojne ramię poszukujące, a jak trzeba wymyślające haki. Jeśli zachodzi taka konieczność zbrojne ramię ministra potrafi też wrzucić akta za szafę, gdy sprawa dotyczy zasłużonego dla „Dobrej Zmiany” aktywisty. Minister buduje też swoje osobiste zaplecze polityczne na skrajnej polskiej prawicy. Polskie media donoszą coraz częściej, iż prokuratorzy wykazują zaskakującą wyrozumiałość dla działań rasistowskich i ksenofobicznych. Pseudopatriotom ze skrajnej prawicy wolno coraz więcej. Dochodzi do absurdalnych sytuacji, w których prokuratorzy, działający na polecenie swoich zwierzchników, wchodzą przed sądami w rolę obrońców przestępców z radykalnie prawicowych organizacji.

Ostatni element układanki niezbędny Zbigniewowi Ziobro do zbudowania osobistego imperium to polskie sądy. Aby uzyskać pełnię władzę Ziobro musi zdobyć ten ostatni szaniec państwa prawa. Temu ma służyć nowa, niezgodna z Konstytucją, formuła funkcjonowania Krajowej Rady Sądownictwa.

Możliwość dowolnego oskarżania kogokolwiek o cokolwiek nie jest wystarczająca. Trzeba jeszcze, aby sądy skazywały tak jak zadysponuje minister Ziobro. Wtedy będzie mógł on nie tylko wsadzać opozycję, ale także dyscyplinować szeregi „Dobrej Zmiany”. To on będzie decydował, co komu i jak wolno. Niewykluczone, że zatęsknimy wtedy za miękkim autorytaryzmem Jarosława Kaczyńskiego.

Na miejscu naczelnego prezesa urzędującego w Warszawie przy ul. Nowogrodzkiej mocno bym przemyślał czy to dobry pomysł oddać taką władzę w ręce Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego. Bo gdy ustawa przekazującą sądy w ręce Zbigniewa Ziobry wejdzie w życie to klamka zapadnie i niech wtedy prezes Kaczyński spróbuje go odwołać.

Comments are closed.