Zrobieni w bambuko

Jak szybko polityk może zapomnieć, dlaczego wygrał wybory? Zawarcie w bytomskim samorządzie koalicji przez Koalicję Obywatelską oraz Prawo i Sprawiedliwość dowodzi, że może się to stać zaraz po wyborach. Co prawda, zdaniem uczestników tego bytomskiego układu to nie koalicja a „stabilna większość” i „parytetowy” podział miejsc we władzach miasta. O ile faktycznie zastosowanie parytetu pomiędzy największymi ugrupowaniami w Radzie Miejskiej jest rozwiązaniem cywilizowanym o tyle powołanie zastępcy prezydenta miasta z rekomendacji PiS przez prezydenta miasta z Koalicji Obywatelskiej w cywilizowanym świecie nazywa się koalicją. No chyba, że Bytom to jakaś bananowa kraina na obrzeżach demokracji. To tak jakby po zwycięskich wyborach parlamentarnych nowy premier Grzegorz Schetyna, w ramach „parytetu”, na ministra sprawiedliwości powołał Zbigniewa Ziobrę a rekomendację na posadę przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego pozostawił prezesowi Kaczyńskiemu.

Napisałem w pierwszym zdaniu, że bytomscy politycy Koalicji Obywatelskiej zapomnieli, dlaczego wygrali wybory samorządowe w Bytomiu. Nie wygrali, dlatego że Bytomianie zachwycili się hasłem: Bytom to nie hasiok. Nie wygrali, dlatego że zauroczyła ich, skądinąd sympatyczna, twarz obecnego prezydenta Bytomia Mariusza Wołosza. Wygrali, bo w Bytomiu, jak w większości polskich miast, wyborcy zagłosowali przeciw dopuszczeniu do władzy PiS-u, co w Bytomiu przełożyło się również na porażkę związanego z PiS-em, choć ostatnio chwilo z nim skłóconego, prezydenta Damiana Bartyli. Wygrali, bo także w Bytomiu mieliśmy rekordową frekwencję wyborczą i naiwnością jest sądzenie, że była ona spowodowana hasiokiem w naszym mieście. Teraz po wyborczym triumfie okazało się, że w Bytomiu nie chodziło o powstrzymanie PiS-owskiej ośmiornicy a o podłączenie się do niej. To tak jakby Predator i Obcy-ósmy pasażer „Nostromo” założyli sklep ze zdrową żywnością dla mieszkańców Bytomia.

Bytomska „stabilna większość” to niewątpliwie porażka wizerunkowa Koalicji Obywatelskiej i wielki sukces PiS. Po pierwsze w rządowej telewizji mogą teraz mówić, że Schetyna może sobie gardłować, ale tam na dole PiS i KO świetnie się dogadują. Udało się skusić Kałużę Wojciecha dobrze płatną synekurą dla żony a w bonusie na ochotnika zgłosił się nowy prezydent Bytomia z Koalicji Obywatelskiej. Po drugie bytomski PiS będzie znów uczestniczył w podziale stołków w Bytomiu. Uczestniczył w nim wspomagając dotychczasowego prezydenta Bytomia Damiana Bartylę. Wystarczy np. sprawdzić gdzie pracuje PiS-owski kandydat na prezydenta Bytomia i nowy-stary przewodniczący Rady Miejskiej Mariusz Janas. PiS ponosi cześć odpowiedzialności za złą sytuację w Bytomiu a teraz będzie ją naprawiał i rozliczał.

Kompletnie nie rozumiem prezydenta Wołosza. Nie musiał tak postąpić. Nie było potrzeby powołania PiS-owskiego zastępcy prezydenta miasta a co za tym idzie, w przyszłości przydzielenia innych posad w ratuszu i miejskich spółkach dla nominatów PiS-u. Bo nie ma wątpliwości, że to też jest w pakiecie „stabilnej większości”. Twierdzenie, iż Bytom na tym skorzysta to powtarzanie PiS-owskich opowieści z mchu i paproci. Nie wypada, aby powtarzał to prezydent Bytomia z Koalicji Obywatelskiej. Mariusz Wołosz nie zyska dla Bytomia niczego więcej od tego, co i tak by dostał bez poparcia PiS-u. Za to będzie musiał uregulować rachunek względem „stabilnej większości”. Szybko okaże się, że smycz jest krótka. Czy starczy mu siły i odwagi, aby zacząć wierzgać? Wątpię.

 W „Życiu Bytomskim” w tekście red. Tomasza Nowaka przeczytałem, że Mariusz Wołosz to pragmatyk. Być może jeszcze kilka lat temu „stabilną większość” tak bym zakwalifikował. Ale po trzech latach rządów PiS-u w Polsce, po wyniku wyborów samorządowych, które w dużych miastach były czerwoną kartką dla PiS-u „stabilną większość” w Bytomiu można nazwać tylko jednym słowem …. wulgarnym. Nie użyję go, niech każdy się domyśli, co chciałem napisać. Natomiast z bytomskiego ratusza słychać głosy, że to wszystko dla dobra miasta a prezydent Wołosz ma tylko jedną partię – Bytom. To wyświechtane frazesy. Jeśli to prawda to, dlaczego Mariusz Wołosz startował, jako kandydat Koalicji Obywatelskiej”? Dlaczego fotografował się w towarzystwie Grzegorza Schetyny i Wojciecha Saługi? Dlaczego zaprosił do Bytomia Hannę Zdanowską? Trzeba było od razu uczciwie powiedzieć, co będzie po wyborach.

Wyborcy Koalicji Obywatelskiej – czujcie się zrobieni w bambuko przez ludzi, którzy mają Was za matołów. Ot, taki prowincjonalny układ po bytomsku.

 

P.S. Tak na marginesie, teraz już wiem, dlaczego nie doszło w Bytomiu do wspólnego startu Koalicji Obywatelskiej i SLD. Fakt, potencjalni radni SLD nie pasowali do „stabilnej większości” z PiS.

Comments are closed.