Zwycięstwo faktów nudnych nad alternatywnymi

Kilka dni temu Holendrzy poszli do lokali wyborczych i nie dopuścili do zwycięstwa wyborczego antyeuropejskich populistów z partii Geerta Wildersa. Odniosłem wrażenie, że przez polskie media przetoczył się jęk zawodu. O ile chodzi o dziennikarzy mniej lub bardziej skrajnie prawicowych lub skrajnie lewicowych to zrozumiałe. Natomiast w przypadku żurnalistów o poglądach zbliżonych do zdrowego rozsądku wydaje się to dziwne. Ale tylko pozornie. Zwycięstwo antyeuropejskich prawicowych populistów to przecież gwarancja ruchu w medialnym interesie. Niestety przegrali i nadal w Holandii będzie rządziła nudna, obliczalna koalicja partii ceniących sobie zdrowy rozsądek. Jaka szkoda – zdaje się mówić wielu dziennikarzy.

Prawicowym holenderskim populistom z PVV przybyło 9,5 % głosów, ale pozycję lidera politycznego, mimo spadku poparcia, obronili konserwatywni liberałowie z VVD dotychczasowego premiera Marka Rutte. Można, zatem podkreślać, że jednak populistom w Holandii przybyło, ale na rozproszonym holenderskim rynku politycznym przybyło też chadekom z CDA i socjalliberałom z Demokraci 66. Prawdziwym przegranym są natomiast socjaldemokraci z Partii Pracy, którzy przez ostatnie pięć lat współrządzili z VVD. Socjaldemokraci stracili ponad ¾ poparcia z poprzednich wyborów. Wzbudziło to wielką radość w niektórych polskich lewicowych środowiskach politycznych. Od pewnego czasu na lewicy przede wszystkim najważniejszy jest spór o to, kto jest bardziej lewicowy, ale to temat na osobny wpis na moim blogu. Dla pełnego obrazu trzeba dodać, że przybyło głosów na dawnych holenderskich komunistów z Zielonej Listy a byli maoiści z Partii Socjalistycznej, którzy są równie populistyczni i eurosceptyczni, co PVV, utrzymali dotychczasowe poparcie. Holenderskie wybory i znacząca porażka współrządzących socjaldemokratów pokazały, że wbrew pozorom głównym tematem kampanii wyborczej nie były tam kwestie europejskie a raczej sprawy socjalne i społeczne.

Wróćmy jednak do polskich komentarzy do holenderskich wyborów. Przed wyborami słychać było przepowiednie o kroczących do zwycięstwa holenderskich prawicowych populistach.  Teraz słychać, że nie wygrali, ale przybyło im poparcia. Owszem tyle, że sondaże jeszcze rok temu wskazywały, iż PVV może dostać 1/3 wszystkich głosów a skończyło się na 13 %. To, zatem jednak bardziej porażka niż sukces. I to potrafią w polskich mediach wyjaśnić tezą, iż tradycyjne partie prawicowe przejęły retorykę PVV. No i owszem, ale problem z populistami nie polega na tym, że zdarza im się trafnie diagnozować problemy społeczne, ale to, iż jako receptę przedstawiają całkowite wywrócenie demokratycznego sytemu obowiązującego w Europie. Wynik wyborów pokazał, że Holendrzy uznali, iż zmiany są potrzebne, ale niekoniecznie należy postawić wszystko na głowie i zaryzykować oddanie władzy ugrupowaniu przypominającemu bardziej mafię niż demokratyczną partię polityczną.

Podsumowując, wygląda na to, że w triumfalnym pochodzie maszyny politycznej różnych ugrupowań alternatywnych faktów coś zaczyna zgrzytać. Nudne prawdziwe fakty zaczynają wygrywać z alternatywnymi faktami sensacyjnymi. I bardzo dobrze.

Comments are closed.