A …. leją Zasłużonych
Będziemy mieli w Bytomiu Lipową Aleję Sławnych Bytomian. Taką Aleję Zasłużonych. Przypomniało mi to skecz kabaretowy, w którym Bogdan Smoleń mówi: „Aleja Zasłużonych, ludzie idą a …. leją Zasłużonych”.
Spędziłem dni przedświąteczne w Iławie, wróciłem do Bytomia i dotarły do mnie kolejne szokujące plotki o planach prezydenta Bytomia Damian Bartyli w sprawie bytomskiego budżetu i zabudowań po Elektrociepłowni Szombierki. Nic tylko chwycić za pióro, ale nie lubię pisać o niepotwierdzonych plotkach i co ważniejsze mamy święta i po co psuć sobie świąteczny nastrój? Tak, więc dziś napiszę o Alej Sław. Będzie lekko i przyjemnie.
Gdy przeczytałem w prasie o Alei Sławnych Bytomian pomyślałem, że to niegłupi pomysł. Ale zaraz potem zacząłem się zastanawiać jak to będzie wyglądało w praktyce?
Problem pierwszy – lokalizacja. Gdyby nie mapka zamieszczona na stronie internetowej bytomskiego Urzędu Miejskiego miałbym spory kłopot ze zlokalizowaniem Alei Sław. Teraz już wiem, że chodzi o dawną ulicę Dojazd, od niedawna ulicę Wojciecha Kilara, za torami kolejowymi linii kolejowej Katowice-Tarnowskie Góry. Na jednym końcu Alei Sław przy ulicy Łagiewnickiej jest Powiatowy Urząd Pracy, a na drugim przy skrzyżowaniu z ulicą Juliana Tuwima budynek Bytomskiego Teatru Tańca i Ruchu, w środku, o ile dobrze pamiętam, nieużytki i zabudowania pogórnicze. Z centrum miasta można tam dojść przez wąski przejazd pod torami kolejowymi. Słowem nie jest to teren szczególnie uczęszczany przez mieszkańców Bytomia w trakcie niedzielnych spacerów. Być może pomysłodawca Alei Sław jest zwolennikiem inżynierii społecznej i liczy, że kiedyś w alei będą się spotkali bezrobotni spacerujący od urzędu pracy z kulturalną elitą wychodzącą z tradycyjnego bankietu po kolejnej premierze w teatrze tańca. W 2006 r. zasady takiego kształtowania przestrzeni miejskiej tłumaczył mi burmistrz Barcelony, tyle, iż tam w tym celu buduje się osiedla mieszkaniowe. Władze Bytomia stanowczo deklarują, iż oblicze Alei Sław się zmieni, bo to obecne nie zachęca nikogo do spacerów poza miłośnikami tanich win. Niby wszystko fajnie, ale zasadne jest pytanie czy jest dobrym pomysłem, w trudniej sytuacji budżetowej miasta, skomplikowanej jeszcze chocholim tańcem wokół niedoszłej prywatyzacji wodociągów, wydatkowanie całkiem sporych miejskich pieniędzy na budowanie deptaku spacerowego w miejscu, w którym rzadko, kto będzie spacerował?
Problem drugi – komu w Alei Sław posadzimy Lipy? Są już dwie, dla Jana Kochanowskiego i Wojciecha Kilara, postaci zacnych, ale trudno je uznać za sławnych bytomian. W materiale informacyjnym bytomskiego ratusza wymieniono dwie następne osoby – barokowego kompozytora Grzegorza Gorczyckiego, urodzonego na Rozbarku i bytomskiego burmistrza z przełomu XIX i XX wieku Georga Brüninga. Obaj mają tę zaletę, że dawno zmarli i w związku z tym nie wzbudzają kontrowersji. Jeśli natomiast nasza ratuszowa władza za wybór następnych sławnych bytomian weźmie się tak jak za tablicę pamiątkową na domu, w którym mieszkał w Bytomiu cichociemny płk Jan Biały, to nie wróży nic dobrego. Niezorientowanych informuję, że na tablicy pamiątkowej zamontowanej przy ul. Jagiellońskiej w krótkim życiorysie płk Białego jest błąd, drobny, acz kompromitujący. Pewnym niepokojem napawa mnie też zapowiedź głosowania internetowego, w którym będą wybierani kolejni sławni bytomianie. Jeśli wybierać się będzie także spośród bytomian żyjących można nawet zgadnąć, kto będzie w czołówce takiego klikania. Inna sprawa, iż jeśli wykluczy się bytomian żyjących głosowanie będzie nudne.
W sumie jest spora szansa, iż nie głupi pomysł uhonorowania ludzi zasłużonych dla Bytomia zamieni się w kabaret, na który zmarnujemy całkiem spore miejskie pieniądze.