Będzie bal (pracowniczy)!
Od pewnego czasu w Urzędzie Miejskim w Bytomiu trwa audyt pracowniczy. Wydaje się, że to marnowanie czasu i publicznych pieniędzy. Dlaczego? Prezydent Bytomia Piotr Koj już poinformował szefów komórek organizacyjnych, iż oczekuje we wrześniu przedstawienia listy osób, które zostaną zwolnione w wyniku audytu. Znaczy, zna wyniki jeszcze niezakończonego audytu. Będzie bal (pracowniczy)!
Piotr Koj przez prawie pięć lat zbudował w Bytomiu siatkę klientów swojej prezydentury. Twórczo rozwinął system funkcjonujący w Polsce za czasów Władysława Gomułki – jak się ktoś nie sprawdził w przemyśle chemicznym to rzucali go na kulturę i sztukę.
Przykład? Z bieżącego roku. Andrzej Kijonka przestał być dyrektorem bytomskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji i trafił do Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów na stanowisko kierownika Działu. Znaczy, nie sprawdził się w kulturze fizycznej, rzucili go na drogi i mosty. Przykłady z lat minionych zajęłyby nieco więcej miejsca.
Prezydent Koj prowadzi Bytom do kryzysu finansowego. Nerwowo szuka oszczędności. Będzie zwalniał urzędników, ale jak tu zwolnić klientów? Dla nich Piotr Koj szykuje miękkie lądowanie. Wiewiórki donoszą, że problem zarządzania miejskim zasobem lokalowym będzie w Bytomiu rozwiązany przez utworzenie nowej spółki miejskiej oraz nowej miejskiej jednostki organizacyjnej. Oczywiście nadal będą funkcjonować dwie inne spółki miejskie dotychczas się tym zajmujące: Zakład Budynków Miejskich i Towarzystwo Budownictwa Społecznego. W czasach poprzednika Piotr Koja, Krzysztofa Wójcika sprawami miejskich zasobów lokalowych zajmowała się spółka i wydział w Urzędzie Miejskim. Jeśli zapowiedzi bytomskich wiewiórek się spełnią nad tym samym będą się już niedługo trudziły: trzy miejskie spółki, miejska jednostka organizacyjna oraz referat czy też wydział Urzędu Miejskiego. Będą nowe posady dla klientów! Urzędników natomiast będą zwalniać. Trzeba oszczędzać.
Ordynans 11 kompanii marszowej 91 cesarsko-królewskiego pułku piechoty z Czeskich Budziejowic szeregowiec Józef Szwejk nazywał to bałwanieniem do kwadratu.