Chaos widzę!

No i stało się – Donald Trump wygrał wybory prezydenckie w USA. Dlaczego wygrał to już sprawa drugorzędna. Ale jest coś zastanawiającego w tym, że człowiek, który nałogowo kłamie, jest skazanym przestępcą, próbował dokonać zamachu na wynik poprzednich wyborów i robi wrażenie niestabilnego emocjonalnie wygrywa wybory i dostaje ponad dwa miliony głosów więcej niż cztery lata temu. Chociaż chyba większą zagadką jest, jak Kamala Harris zgubiła ponad 7 milionów głosów w porównaniu z wynikiem Joe Bidena z roku 2020. Co więcej w Karolinie Północnej, w stanie, w którym wygrał wybory prezydenckie Trump, ci sami wyborcy, tego samego dnia, w tym samych lokalach wyborczych wybrali gubernatorem stanu kandydata demokratów, wyraźną większością głosów. Być może rację mają ci amerykańscy komentatorzy, którzy twierdzą, że pewna część zwolenników Partii Demokratycznej nadal nie jest gotowa na prezydenta-kobietą i to jeszcze kolorową. Można oburzać się, że to wniosek rasistowski, ale z faktami trudno dyskutować.

Dzisiaj ważniejsze od roztrząsania przeszłości jest już pytanie gdzie to nas zaprowadzi? Moja odpowiedź jest prosta – czekają nas cztery lata chaosu. Bo jak inaczej może być, gdy Donald Trump zacznie realizować swoje obietnice. Amerykańskim Żydom obiecał, że zakończy wojnę na Bliskim Wschodzie i wyśle Palestyńczyków za Morze Czerwone, bo jak inaczej? Amerykańskim muzułmanom obiecał, że zakończy wojnę na Bliskim Wschodzie i wyśle Żydów za Morze Czerwone, bo jak inaczej? Wszystkim Amerykanom obiecał, iż spadną ceny. Ale też obiecał, że wprowadzi wysokie cła na wszystko, co nie amerykańskie. No, więc ceny wzrosną. Nielegalnym imigrantom obiecał, że wyśle ich wszystkich gdzie pieprz rośnie. Pomijając już związane z tym problemy gospodarcze, społeczne i prawne to ktoś już policzył, iż koszt usunięcia jednego nielegalnego imigranta to ok. 40 tys. dolarów. A przecież Trump obiecał także, że wydatki federalne czekają gigantyczne oszczędności i w tym celu ma zamiar zatrudnić Elona Muska, który, co warto zauważyć, jest beneficjentem sporych zamówień finansowanych z budżetu federalnego. Tak na marginesie warto dodać, iż jeśli biznesmen bierze się za politykę to zwykle biznes mu już mocno szwankuje. Tak przynajmniej twierdził jeden z najbogatszych Polaków, którego miałem okazję poznać.

W tym wszystkim ma pomóc Trumpowi prawdziwie cudaczna menażeria. Szefem wszystkich amerykańskich agencji wywiadowczych ma zostać, do niedawna skrajnie lewicowa, a obecnie skrajnie prawicowa „ruska onuca” Tulsi Gabbard, zakochana nie tylko we Władimirze Putinie, ale także w syryjskim dyktatorze Asadzie. Na sekretarza obrony nominował Pete Heysetha, kapitana rezerwy i telewizyjnego komentatora, który chce dokonać czystki w amerykańskiej generalicji. Jednym z podstawowych kryteriów tej operacji ma być stosunek do służby wojskowej kobiet. Jesteś za kobietami w mundurach to fora ze dwora. Kierownikiem od zdrowia ma być antyszczepionkowiec Robert Kennedy jun. Na współpracownika Muska w oszczędzaniu został wskazany Vivek Ramasvary, które chce zlikwidować FBI. Przy nich wszystkich Matt Gaetz, oskarżony o płacenie nieletnim za seks, w roli sekretarza sprawiedliwości i prokuratora generalnego, wydaje się już drobnostką. Nie wiadomo, śmiać się czy płakać?

Całemu światu Donald Trump chce sprezentować pokój na Ukrainie załatwiony w jeden dzień. W jeden dzień można tylko skapitulować przed agresją Putina i zlikwidować niepodległą Ukrainę a Ukraińców wydać na pastwę rosyjskiego terroru bez prawa do obrony. Trump występując w roli gołąbka pokoju przypomina, wspierane przez Moskwę, ruchy pokojowe w krajach zachodnich w latach siedemdziesiątych XX wieku, które chciały doprowadzić do zakończenia zimnej wojny poprzez jednostronne rozbrojenie NATO. Trump nie ma pomysłu na rządzenie największym światowym demokratycznym mocarstwem. Jest produktem politycznopodobnym, który mówi i robi tylko to, co przyniesie mu osobiste korzyści. Do tego jest podszyty tchórzem, wbrew pozorom, które roztacza na zewnątrz. Chce zakończyć wojnę ukraińsko-rosyjską za wszelką cenę, aby mieć z tym spokój. Nie interesuje go, że zwycięstwo Moskwy będzie nie tylko zagrożeniem dla Europy, ale także sygnałem słabości USA wysłanym do Pekinu. Cmentarna cisza na Ukrainie oznacza, że amerykańscy żołnierze, prędzej czy później, będą musieli bić się w obronie demokracji i wolności Stanów Zjednoczonych. Jakie to przyniesie skutki dla naszego kraju można się łatwo domyślić.

Wszystkim, którzy żywią nadzieję, że opowieści Trumpa to tylko takie wyborcze trele morele mówię – porzućcie wszelką nadzieję. Czekają nas cztery lata chaosu i jedyna nadzieja w tym, że na tym się skończy.

Leave a Comment