Czas na nowe pomysły

Ostatnia kopalnia w Bytomiu nie będzie likwidowana. Przynajmniej nie od razu i niecałkowicie. Pozostaje dla mnie tajemnicą – dlaczego doszło do awantury miedzy rządem a związkami zawodowymi? Plotki o nieoficjalnych rozmowach na linii rząd – związkowcy krążyły już od pół roku. W jakim więc celu w Warszawie zaczęto opowiadać o natychmiastowej likwidacji czterech kopalń? To jednak jest problem rządzącej Platformy Obywatelskiej. Wróćmy do Bytomia. Co z tego, co zdarzyło się w grudniu 2014 r. wynika dla naszego miasta?

Zyskaliśmy czas. Ale czy rządzący Bytomiem mają tego świadomość i będą potrafili wykorzystać pięć minut, gdy zainteresowanie naszym miastem jest powszechne, tego nie jestem pewien. To ważna sprawa, bo konkurencja między śląskimi miastami będzie ostra. A być może to ostatnia okazja, kiedy bytomski ratusz będzie mógł samodzielnie nakreślić nową drogę rozwoju dla Bytomia. Ostatni raz myślano nad tym w Bytomiu przed rokiem 2006 w czasach rządów prezydenta Krzysztofa Wójcika. A i wtedy przebijało się to z wielkim trudem i ostatecznie górę wzięło przekonanie obowiązujące od czasów rządów prezydenta Piotra Koja i nadal aktualne u jego następcy Damiana Bartyli, że jakoś to będzie. Strategiczne myślenie o przyszłości ograniczyło się do podpisywania każdego kwitu podsuniętego przez górniczych dyrektorów.

Liczę, że to się zmieni i władze Bytomia będą potrafiły przekonać do swoich pomysłów katowickich i warszawskich decydentów. Ale najlepszych pomysłów nikt nie potraktuje poważnie, jeśli nadal będziemy zaczynać każdą rozmowę od biadolenia, że było u nas sześć kopalń oraz dwie huty, jeśli prezydent Bytomia będzie maszerował przez miasto w pochodzie pod hasłem „Bytom umiera”. Takie zachowanie może podobać się żądnym sensacji dziennikarzom, ale nie tym, którzy dzielą potrzebne naszemu miastu środki finansowe. O potencjalnych inwestorach już nie wspomnę. Po co wspierać miasto, którego władze nie wierzą w jego przyszłość?

Prezydent Bytomia Damian Bartyla powinien brać przykład z prezydent Zabrza Małgorzaty Mańki-Szulik czy z prezydenta Gliwic Zygmunta Frankiewicza. Oni protestowali przeciw likwidacji kopalń, ale nikt ich nie widział na manifestacjach, na których domagano się dymisji premier Ewy Kopacz. W ratuszach Zabrza i Gliwic wiedzą, z kim będą negocjować wsparcie dla rozwoju miasta. W bytomskim ratuszu natomiast wybrano wymachiwanie szabelką. Nie odwróci tego wrażenia fotografowanie się w towarzystwie wiceminister z PSL-u.

Strajki załatwiły problem doraźnie. Dały czas władzom Bytomia, aby przedstawiły wizję rozwoju miasta. Tego musi przypilnować prezydenta Bytomia Damian Bartyla. Za to pobiera wynagrodzenie z miejskiej kasy. Jako mieszkaniec Bytomia mam prawo pytać, co w tej sprawie zrobił. Czekam, więc.

2 komentarze to “Czas na nowe pomysły”

  1. Podzielam obawy: polityk tak lokalny, nic nie znaczący nawet w regionie (a co dopiero w kraju) nie będzie potrafił dla Bytomia wynegocjować czegokolwiek ponad już obiecane miastu przez min. Bieńkowską „odczepne” 104 mln Euro. Piszę odczepne, bo wystarczy od tej kwoty: 1) odjąć 40% na miękkie projekty społeczne, czego wymaga UE, 2) odjąć 10% na idee fixe Bartyli czyli stadion Polonii , 3) jakieś 15-20% na imperialne plany inwestycji drogowych w MZDiM (n.p. BCeTKa) a resztę podzielić przez, mniej więcej, 2500, czyli liczbę kamienic, które stoją w Śródmieściu, Łagiewnikach i Miechowicach, i których większość zamienia się w slumsy (technicznie i społecznie). W wyniku otrzymamy ok. 50 – 70 tys. zł na kamienicę. Za to to można sobie sobie elewację pomalować, a nie podnieść post-przemysłowe kwartały zabudowy do stanu, w którym młode małżeństwo zechce porzucić Chorzów, Zabrze czy nawet jakąś Mławę i zamieszkać w Bytomiu. Nasze miasto faktycznie umiera. Przez wyludnienie. Są na świecie miasta bez przemysłu, bez biznesu, bez sportu czy wyszukanej infrastruktury. Ale nie ma miast bez mieszkańców. Pracujących, płacących podatki, dbających o swoje podwórze czy przedszkole swego dziecka. W Bytomiu w ciągu ostatnich 15 lat, po cichu, bez medialnych protestów – a raczej za przyzwoleniem lokalnych sił związkowych i samorządowych – zlikwidowano 30 TYSIĘCY MIEJSC PRACY! W ciągu 3-4 lat SRK „zrestrukturyzuje” jeszcze kolejne, jakieś 8000. Lepiej się już zacznijmy zastanawiać na których dzielnicach postawić krzyżyk i zacząć ich wyburzanie. Te 100 tys. mieszkańców (w tym ok. 20% bezrobotnych!), które tu może zostanie nie utrzyma więcej jak połowy obecnej wielkości miasta. Jakże dumnie będzie wyglądał nowiutki stadion Polonii, górując nad tym pobojowiskiem. Prawda?

    P.S. sugeruję poprawienie:
    1. w linijce 11 (2. akapit) – „jakoś” zamiast „jakość”
    2. w linijce 17. (3. akapit) – chodzi o „żądnych”, a nie o „rządnych”, prawda?

  2. Alguien!
    1. Za uwagi natury „redakcyjnej” bardzo dziękuję. Już poprawiłem.
    Chociaż wytknięcie błędu ortograficznego jest szczególnie bolesne.
    2. Tak przy okazji a’propos przeznaczenia środków zewnętrznych na stadion polecam mój wpis pt. „Czapeczka św. Mikołaja” i zawartą tam informację o kontrowersji na linii marszałek Saługa – prezydent Bartyla.