Czy ktoś wybiera się pod Canossę?

Pewnego chłodnego, zimowego poranka, w styczniu roku 1077 pod zamkiem w Canossie pojawił się, boso, ubrany w pokutny worek Cesarz Rzymski Narodu Niemieckiego Henryk IV. Chociaż pewnie bardzo zimno nie było, bo Canossa położona jest 25 kilometrów od Parmy we Włoszech. Z murów zamkowych obserwował go papież Grzegorz VII, który w poprzednim roku obłożył cesarza klątwą. Waga kościelnej klątwy była nieporównywalnie większa niż dziś. Cesarz, zatem, mimo że początkowo miał zamiar wybrać się pod Canossę na czele zbrojnej gromady, pod wpływem namów wspierających go feudałów, ubrał się w wyżej wymieniony worek i ukorzył przed papieskim autorytetem. Papież po trzech dniach, ujęty cesarską pokorą, cofną klątwę. Henryk IV grzecznie podziękował, po czym wrócił się do Niemiec gdzie zdusił zbrojną opozycję. Po sześciu latach wrócił do Włoch, przegonił Grzegorza VII z Rzymu i nawet wybrał sobie antypapieża Klemensa III. Grzegorz zmarł na wygnaniu w Salerno. Jak widać łaska okazana cesarzowi zupełnie mu się nie opłaciła.

Te wydarzenia sprzed prawie tysiąca lat przypominały mi się, gdy oglądałem na ekranie telewizora zaskakujący serial związany z uchwalaniem tzw. „ustawy futerkowej”, której efektem okazał się impas polityczny w Zjednoczonej Prawicy. Skąd to skojarzenie? O tym dowiecie się, jeśli przeczytacie tekst do końca.

Jarosław Kaczyński zagrał ostro, ale nie, dlatego iż tak bardzo zależy mu na dobrostanie zwierząt futerkowych. Nie kwestionując autentycznego zainteresowania prezesa Kaczyńskiego ochroną zwierząt myślę, że chodzi o coś zupełnie innego.

Awantura wywołana parę tygodni temu zatrzymaniem aktywistki Margot, a ściślej zajścia na Krakowskim Przedmieściu pokazały, iż wpływy Zbigniewa Ziobry zdecydowanie wykroczyły poza ramę, którą mu wyznaczył prezes Kaczyński. Jeżeli jeszcze miał jakieś wątpliwości to spór o przepisy „bezkarność plus” wyraźnie pokazał, że minister Ziobro chce osobiście decydować, kto w Zjednoczonej Prawicy pozostanie bezkarny, czyli to on ma być ostatecznym dawcą łaski. W konsekwencji Ziobro wyznacza prezesowi Kaczyńskiemu rolę „leśnego dziadka”, z premiera Morawieckiego czyni figuranta, sam obsadza się w roli wszechmocnego spadkobiercy. Dlatego prezes Kaczyński doprowadził do przesilenia.

Zasadne jest, więc pytanie – co dalej?  W moim przekonaniu, jeśli prezes Kaczyński nadal chce być nieformalnym Naczelnikiem Państwa, nie chce stracić politycznej twarzy, nie chce zostać „leśnym dziadkiem” musi doprowadzić do odwołania Zbigniew Ziobry z funkcji Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego, bez względu na ewentualne, także wyborcze konsekwencje. I tutaj wróćmy do roku 1077 i styczniowego poranka pod zamkiem w Canossie. Prezes Kaczyński nie może powtórzyć błędu papieża Grzegorza, nawet, jeśli Zbigniew Ziobro przyjdzie w pokutnym worku na ulicę Nowogrodzką.

Comments are closed.