Czy leci z nami pilot?

Kolejny odcinek opery mydlanej pt. „Prezydent Damian Bartyla prywatyzuje bytomskie wodociągi” można było obejrzeć 27 stycznia na sesji Rady Miejskiej. Będzie w Bytomiu referendum w sprawie prywatyzacji wodociągów. Pisanie o tym robi się już nudne. Ale nie można odpuszczać i przy każdej okazji trzeba przypominać, że na prywatyzację bytomskich wodociągów nie ma zgody.

Bytomscy radni przyjęli uchwałę o referendum. Nie będziemy jednak odpowiadać na proste pytanie czy zgadzamy się na prywatyzację wodociągów. Jeśli ktoś czytał mój poprzedni wpis na blogu pt. „Śmierć frajerom” to pewnie zauważył, że rządząca w Bytomiu koalicja radnych Bytomskiej Inicjatywy Społecznej i Stowarzyszenia Wspólny Bytom zrealizowała opisany tam wariant trzeci. W referendum mamy odpowiedzieć na pytanie, z którego niedwuznacznie wynika, iż jeśli tylko sprywatyzujemy wodociągi to zacznie się w Bytomiu era powszechnej szczęśliwości. Dodatkowo z uzasadnienia uchwały można wywnioskować, że chwilę po prywatyzacji wodociągów obywatele Bytomia, podobnie do obywateli arabskich emiratów znad Zatoki Perskiej, nie będą płacili podatków. Daruję sobie jednak nabijanie się z tej radosnej twórczości radnych BIS i WB. Jak można przeczytać w internecie są w tej dziedzinie lepsi ode mnie.

Zaintrygował mnie natomiast nowy element, jaki pojawił się w aferze wodociągowej. Skłonił mnie do postawienia tytułowego pytania – Czy leci z nami pilot? Czy aby się gdzieś nie zapodział?

Minął tylko miesiąc od publicznego ogłoszenia zamiaru prywatyzacji wodociągów a już bytomska władza zmieniła koncepcją jak to ma być zrobione. Z części opisowej budżetu miasta na rok 2014 wynikało, że ma nastąpić sprzedaż koncesji na świadczenie usług w postaci dostarczania wody i odbioru ścieków w Bytomiu. Natomiast z pytania referendalnego wynika, iż ta koncepcja jest już nieaktualna. Teraz ma to być dzierżawa udziałów miasta w spółce, jaką jest Bytomskie Przedsiębiorstwo Komunalne, które przypominam jest właścicielem sieci wodociągowej w Bytomiu. Taka prawna kombinacja jest oczywiście możliwa. O ile pamiętam nawet jest jedno duże miasto w Polsce gdzie popełniono taki błąd. Prawnik, którego zapytałem o zdanie zwrócił mi uwagę, iż przyjęcie takiej koncepcji pozwoli dzierżawcy w przyszłości dochodzić od miasta zwrotu części pieniędzy wydanych na dzierżawę, jeśli poziom jego dochodów spadłby z przyczyn od niego niezależnych. Ale to przyszłość – pożyjemy, zobaczymy. Dzisiaj, jako mieszkaniec Bytomia wiem tylko, iż prezydent Damian Bartyla ma wolną i nieprzymuszoną wolę sprywatyzowania wodociągów i z tego tytułu dopisał sobie do tegorocznych wydatków 100 mln zł od Św. Mikołaja na różne bieżące sprawy, bo nie na projekty europejskie. Natomiast jak to prezydent Bartyla chce zrobić tego nie jestem pewien. Więcej zdaje się, że Damian Bartyla też tego nie jest pewien.

Pytam się, więc – czy na pierwszym piętrze bytomskiego ratusza, w gabinecie prezydenta miasta, leci z nami pilot? A może już wyskoczył na spadochronie?

One Response to “Czy leci z nami pilot?”

  1. Raczej nie leci. Na razie jest nawet trochę zabawne przyglądać się tej gonitwie Ratusza za końcówką własnego ogona. Będzie znacznie mniej śmiesznie, gdy nasz samolot wyrżnie w brzozę z gatunku (znanego bardziej finansistom niż dendrologom) o nazwie Niewypłacalność Pospolita, przez co n.p. zamkną naszym dzieciom przedszkola, przestaną odśnieżać ulice albo wyłączą oświetlenie. Wody chyba nie odważą się zakręcić?