Do roboty!

Byłem kilka dni temu, jako delegat na śląskiej wojewódzkiej konwencji SLD. Zgodziłem się być delegatem raczej z ciekawości niż z pragnienia powrotu do czynnego uczestnictwa w życiu mojej partii. Chciałem usłyszeć, co tam słychać w śląskim SLD a że miesiąc milczę już na blogu postanowiłem podzielić się refleksjami z konwencji.

Z góry uprzedzam, że to, co tygrysom z mediów podoba się najbardziej, czyli personalne wycinanki zupełnie mnie nie interesowało. Co prawda spór personalny między dwoma SLD-owskimi parlamentarzystami z województwa śląskiego, czyli byłym i obecnym przewodniczącym tlił się zauważalnie w atmosferze konwencji to zbytnio mu się nie przyglądałem. Zawsze uważałem, że ten rodzaj aktywności politycznej w roku poprzedzającym początek maratonu wyborczego to zwyczajna głupota. Ja chciałem dowiedzieć się, co liderzy mojej partii mają do powiedzenia przed kolejnymi wyborami, jakie nas czekają w latach 2014 i 2015. Wyszedłem nieco rozczarowany. Marek Balt (obecny przewodniczący) poinformował konwencję, że jest coraz lepiej, a Zbyszek Zaborowski (były przewodniczący) nie omieszkał zaznaczyć, że za jego czasów było generalnie lepiej i gdyby nie Palikot byłoby już idealnie. Gość konwencji sekretarz generalny SLD Krzysiu Gawkowski próbował rozpalić żar zbliżających się zwycięstw i choć muszę przyznać, że robi to sprawnie, logiczne i w poprawnej polszczyźnie to, jako szeregowy członek partii oczekiwałbym czegoś więcej.

A czego oczekuję? Piszę o konwencji wojewódzkiej skupię się, zatem na sprawach śląskich. Oczekuję jasnego i konkretnego programu przed czekającymi nas wyborami samorządowymi. Oczekuję wyznaczenia lidera naszych samorządowych list w województwie, w domyśle kandydata na marszałka województwa. Tak jak było w latach 1998 i 2002. Brakuje mi też klarownego pomysłu w sprawie metropolii. Powołano, co prawda w śląskim SLD komisję, która ma się tym zająć, ale jakoś nie słyszałem o efektach pracy tego gremium. Póki, co mam wrażenie, że prezentujemy zbiór nieco chaotycznych pomysłów. Podkreślanie, że za czasów rządów SLD w samorządzie województwa było lepiej niż za rządów PO (co jest prawdą), a czterech naszych prezydentów miast, trzech burmistrzów i dwóch starostów świetnie sobie radzi (co jest prawdą) fajnie brzmi, ale to zdecydowanie za mało. Jest jednak jeszcze na tyle dużo czasu by się dobrze przygotować do samorządowej kampanii wyborczej, w której trzeba będzie pokazać, że śląskie SLD jest zgromadzeniem ludzi myślących.

Na zakończenie nie odmówię sobie drobnej złośliwości. Zauważyłem w przemówieniach członków krajowego i wojewódzkiego kierownictwa SLD, że nastała teraz moda na wzajemne podziękowania. Było miło, zwłaszcza, iż także się na to załapałem, jako były sekretarz wojewódzki SLD (historycznie pierwszy). Ale przypominałem sobie, że gdy Andrzej Szarawarski z moją pomocą prowadził śląskie SLD do kolejnych zwycięskich wyborów to nie dziękowaliśmy sobie przy każdej okazji. Po prostu robiliśmy to, co do nas należało. Może brak wzajemnych podziękować był błędem? Będę się jednak upierał, że wazelina dobrej politycznej roboty nie zastąpi. Do roboty.

Comments are closed.