Donald znalazł Świętego Graala

Trwająca już kampania wyborcza skłoniła mnie do wniosku, iż Donald Tusk znalazł Świętego Graala. Nie wiem czy skorzystał z pomocy Indiany Jonesa, ale znalazł. Zrozumiał, że w kampanii wyborczej do polskiego parlamentu w roku 2023 na arogancję i agresję ze strony Prawa i Sprawiedliwości należy odpowiedzieć taką samą arogancją i agresją. Aczkolwiek poczynić trzeba zastrzeżenie, iż w wykonaniu PiS-u arogancja i agresja realizowane są za pomocą kija bejsbolowego, a Donald Tusk stosuje arogancję i agresję na sposób wyrafinowany.

Nie każdy, kto chciałby zastosować tę receptę wyborczą może to zrobić. Musi za nim stać realne poparcie społeczne. To gwarantuje wiarygodność przekazu. Gdyby tak próbował działać, np. Michał Kołodziejczak z Agrounii to pies z kulawą nogą nie potraktowałby tego poważnie. Donald Tusk spełnia wyżej opisany warunek i może ze Świętego Graala skutecznie siorpać płyn w nim zawarty. Bo przypomnieć trzeba, iż Święty Graal to kielich.

Okazało się przy okazji, iż wszystkie opowieści o tym jak Polaków nie interesuje prosty przekaz antypisowski, koniecznie pragną jakieś wysublimowanej wizji nowej Polski oraz codziennie przypominają sobie jak niedobra była ciepła woda w kranie, nie są warte funta kłaków. Większość Polaków po ostatnich ośmiu latach ma już serdecznie dość rządów PiS-u. Chce, aby wreszcie przyszedł gajowy i wygonił Jarosława Kaczyńskiego wraz z tłumem jego giermków z naszego polskiego lasu. Oczywiście są też zwolennicy demokratycznej opozycji, którzy z obrzydzeniem podchodzą do prostych antypisowskich argumentów, ale wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazują, iż ich grono ogranicza się do obsady jednego, no może dwóch studiów telewizyjnych.

Jest też uboczny skutek odnalezienia Świętego Graala przez Donalda Tuska. To proces przejmowania wyborców mniejszych ugrupowań opozycyjnych przez Platformę Obywatelską. Notowania PO wzrastają a Nowej Lewicy i Trzeciej Drogi spadają. Być może to chwilowa tendencja, ale na miejscu moich koleżanek i kolegów z Nowej Lewicy spróbowałbym jednak poszukać lewicowego, świeckiego Świętego Graala.

Po drugiej stronie barykady wcale nie jest lepiej. PiS, co prawda nadal zachowuje niewielką przewagę nad PO, tyle, że to żadna rewelacja. Dzisiaj notowania PiS-u nieco przekraczają 30 % a cztery lata temu w wyborach parlamentarnych osiągnęły ponad 43 %. Za to wzrastają wyniki skrajnie prawicowej Konfederacji. Nie wierzę w mitycznych liberałów, którzy porzucili liberalną PO na rzecz rzekomo bardziej liberalnej Konfederacji. Nawet skrajni liberałowie takimi idiotami nie są. Przyrost poparcia dla Konfederacji to zniechęceni dotychczasowi zwolennicy PiS-u. Jeżeli ten proces się utrzyma to paradoksalnie może się okazać, iż spadające notowania PiS-u i wzrastające Konfederacji dadzą większość parlamentarną demokratycznej opozycji, o co postara się wtedy system d’Hondta. Ale to już wróżenie z fusów wczorajszej kawy.

Co zatem wiemy na trzy i pół miesiąca przed wyborami parlamentarnymi? Wiemy, że Donald Tusk znalazł Świętego Graala, ale nie wiemy czy może z niego popijać aż do października. Co nie zmienia faktu, iż nawet, jeśli Jarosław Kaczyński znajdzie swojego Świętego Graala to nie jest wystarczająco czystego serca, aby skutecznie z niego pociągnąć.  Tego akurat jestem pewien.

Comments are closed.