Gorzka refleksja

Dziś gorzka refleksja po Święcie Niepodległości. Przy tej okazji przez media przetoczyły się informacje związane z manifestacjami różnej maści narodowców. Wśród manifestujących narodowców są i tacy posługujący się gestem, który na własny użytek, nazywają „salutem rzymskim”. Gest ten jest łudząco podobny do pozdrowienia używanego przez Adolfa Hitlera i jego kamratów.

Raz do roku mam wątpliwą przyjemność spotykać wrzeszczącą grupę takich właśnie jedynie słusznych „patriotów”. Co roku przebieg bytomskiego pochodu z okazji Święta Pracy 1 Maja organizowanego przez lewicowe partii polityczne i organizacje społeczne, usiłuje zakłócić grupa 20-30 osobników taszczących różnego rodzaju transparenty i emblematy o treści skrajnie prawicowej. Wśród tych symboli jest, wątpliwej urody, tekturowa szubienica ze zwisającym z niej czerwonym pluszowym misiem. Aby podkreślić siłę wyrazu tego gadżetu skandują: „Mamy szubienicę na lewicę”. Mówiąc w wielkim skrócie nawołują do używania szubienicy w walce politycznej z ludźmi o poglądach lewicowych. O ile dobrze pamiętam z historii to korzystanie z szubienicy w walce politycznej zwykle kończyło się śmiercią ludzi tylko, dlatego, że mieli inne poglądy polityczne niż właściciele szubienicy.

W 2007 r. po tragicznej śmierci Barbary Blidy do repertuaru „tradycyjnych” okrzyków skrajnie prawicowi demonstranci dołączyli wezwanie: „Kto następny pod Blidzie?”. Uznałem wtedy, że dłużej nie powinien tolerować tych obrzydliwych zachowań. Nawoływanie do przemocy w stosunku do innych osób z powodu ich poglądów politycznych jest przecież przestępstwem. Napisałem stosowne doniesienie.

Najpierw zgubiono doniesienie. Wysłałem je jeszcze raz. Prawie rok po opisywanych wydarzeniach przesłuchano mnie. Funkcjonariusz policji, który wykonywał tę czynność, przekonywał, że w zasadzie nie ma sprawy: „Przecież nic Panu nie zrobili”. Sprawa została umorzona. Odwołałem się i Sąd Okręgowy uchylił umorzenie. Zwrócił uwagę Prokuraturze, że powinna przesłuchać organizatorów skrajnie prawicowej pikiety. Czy do tego doszło – nie wiem. Prawie po dwóch latach od złożenia doniesienia prokurator prowadząca sprawę poinformowała mnie, że po raz drugi umarza sprawę, bo …. groźba przemocy z powodów politycznych nie był skierowana do konkretnego działacza lewicy, a tak ogólnie do wszystkich. Ogólnie do wszystkich widocznie można. Sprawa została zamknięta.

Niemiecki antyfaszysta pastor Martin Niemoller napisał: Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem. Nie byłem Żydem. Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem. Nie byłem komunistą. Kiedy przyszli po socjaldemokratów, nie protestowałem. Nie byłem socjaldemokratą. Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem. Nie byłem związkowcem. Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było.

Comments are closed.