Jak stworzyć problem?

Kilka dni temu pisałem na blogu o problemie z Radą Dzielnicy Miechowice. Ostatnio problem pozornie się rozwiązał. Bytomska Rada Miejska na wniosek prezydenta miasta podjęła uchwałę o likwidacji jednostki pomocniczej – dzielnicy Miechowice. Przerażonym miechowiczanom tłumaczę: nie należy tego rozumieć dosłownie, dzielnica Miechowice nadal istnieje, nie będzie już Rady Dzielnicy.

Daruję wszystkim czytelnikom opis sesji likwidacyjnej. Bywanie na posiedzeniach bytomskiej Rady Miejskiej nie jest obecnie moją ulubioną rozrywką. Przez 16 lat byłem bytomskim radnym miejskim i nie takich dyskusji podczas sesji byłem świadkiem. Zwłaszcza, że na 10 z 16 lat zasiadałem po drugiej stronie stołu prezydialnego i musiałem panować na tym zamieszaniem, co podobno wychodziło mi całkiem nieźle. Tak twierdzą nawet ci, którzy za mną nie przepadają. Ale dość z kombatanckimi wspominkami, wróćmy do rzeczy.

O podejściu radnych Bytomskiej Inicjatywy Społecznej, Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości do realizacji idei społeczeństwa obywatelskiego już pisałem w poprzednim wpisie. Wart Pac pałaca, pałac Paca.

Spojrzę na sprawę z punktu widzenia czysto pragmatycznego. Czy bytomscy radni miejscy rozumieją, do jakiej idiotycznej sytuacji doprowadzili? Podjęli uchwałę w sprawie likwidacji Rady Dzielnicy w trakcie trwającej w Miechowicach kampanii wyborczej – wybory zostały już rozpisane i mają odbyć się 20 października 2013 r. Tymczasem uchwała likwidacyjna podjęta 12 września 2013 r. wejdzie w życie dopiero w dwa tygodnie po opublikowaniu w Dzienniku Urzędowym Wojewody Śląskiego. Musi poczekać w kolejce uchwał i zarządzeń z całego województwa. Dodatkowo nie zdziwię się, jeśli jakiś zawiedzony likwidacją obywatel Bytomia napisze skargę do wojewody i publikacja jeszcze przesunie się o czas potrzebny na zbadanie skargi. Jest, więc bardzo prawdopodobne, że uchwała bytomskich radnych wejdzie w życie już po dniu wyborów a może nawet po pierwszej sesji nowo wybranych miechowickich radnych. Na miejscu przeciwników likwidacji zadbałbym w takiej sytuacji o zgłoszenie kandydatów na radnych. Prezydent Bytomia póki uchwała nie stanie się obowiązującym prawem nie może wstrzymać procedury wyborczej a potem ewentualnych zebrań Rady Dzielnicy. Takie działania w tej sytuacji pachną kryminałem. Do tego nie można wykluczyć, że prawnicy wojewody coś wymyślą i uchwała nie zostanie opublikowana. Czy miasto Bytom będzie się wtedy sądzić z wojewodą?

Przyznam się szczerze, że mało z tego rozumiem. Wiewiórki na mieście opowiadają, że w gruncie rzeczy likwidacja to efekt osobistego konfliktu między kilkoma radnymi miejskimi a kierownictwem (już byłym, kadencja się skończyła) Rady Dzielnicy. W demokracji takie spory rozwiązuje się zabiegając o głosy wyborców. Tutaj ktoś uprościł sobie życie i likwiduje Radę Dzielnicy. Pewnie jest z tego pomysłu bardzo zadowolony. Teraz w sumie drobna z perspektywy innych problemów miasta sprawa może krwawić przez wiele tygodnie. Zabierając czas na jałowe spory. Cóż, bytomscy samorządowcy koniecznie chcą rozwiązywać problemy, które sami stwarzają.

Comments are closed.