Jak żyć po wyborach?
Minął tydzień od wyborów. Wieczory od 9 października poświęciłem na uporządkowanie moich wrażeń powyborczych, aby zredukować je do niniejszego tekstu.
Zacznę od stwierdzenia – a nie mówiłem! W dniu 29 sierpnia na blogu napisałem, że po wyborach będzie w Polsce po staremu: koalicja PO-PSL i co najwyżej do Sejmu wejdzie ekipa Palikota. No i się sprawdziło. Aczkolwiek nie przewidziałem, aż tak słabego wyniku SLD i aż tak dobrego wyniku Ruchu Palikota.
Zwycięstwo Platformy Obywatelskiej to wielki osobisty sukces Donalda Tuska. Sukces, którego by nie było gdyby nie wytrwała praca Jarosława Kaczyńskiego i nieudolność Grzegorza Napieralskiego. Wybory potwierdziły, że pod wodzą Kaczyńskiego PiS nie wygra wyborów. Potwierdziły też, iż z PO może wygrać tylko lewica, tyle, że pod wodzą Napieralskiego nie jest to możliwe. Powyborcze ruchu Tuska pokazują, że on to wie. Większość aktywistów jego partii tego jednak nie kuma.
Prawo i Sprawiedliwość zamknęło się w zaułku, z którego nie ma wyjścia. Będzie teraz pod wodzą Jarosława Kaczyńskiego, Zbigniewa Ziobro, Antoniego Maciarewicza, Anny Fotygi i ekipy z CBA roić o zwycięstwie na miarę Fideszu na Węgrzech. Przy okazji coraz dalej będzie się oddalał od rzeczywistości.
Janusz Palikot trafnie określił niszę na rynku politycznym. Głosy były do zdobycia na lewicy, w przeciwieństwie do prawicy, o czym boleśnie przekonał się PJN. Ale karnawał wyborczy się skończył i Palikot musi poradzić sobie z własnym sukcesem. Sam jestem ciekaw jak się powiedzie połączenie w jednym klubie ludzi o poglądach mniej lub bardziej lewicowych z ekipą przedsiębiorców o poglądach bliżej nieznanych. Moje doświadczenie polityczne podpowiada mi, że gdy czynny biznesmen idzie do polityki to w siedmiu przypadkach na dziesięć jego biznes potrzebuje pomocy. Wnioski proszę wyciągnąć sobie samemu.
Na deser wisienka – Sojusz Lewicy Demokratycznej. Bardzo piękna katastrofa, jakby to podsumował Grek Zorba. Trudno jednak było liczyć na dobry wynik SLD, jeśli relatywnie dobre notowania sprzed paru miesięcy (17 %!) zostały potraktowane przez ekipę Napieralskiego, jako akceptację dla przejęcia rządu dusz na lewicy przez ludzi, dla których polityka to przede wszystkim robienie ludziom wody z mózgu. Kto wie czy taka porażka nie wyjdzie SLD na dobre?
Podsumowując: wybory nie przyniosły odpowiedzi na pytanie „jak żyć?” zadane przez znanego plantatora papryki, bo przynieść nie mogło. Mam wszakże nadzieję, że chociaż przyniesie odpowiedź na pytanie jak poradzić sobie z wyzwaniami przyszłości.
PS. Świadomie pominąłem Polskie Stronnictwo Ludowe. Z PSL-em jak z emocjami u Waldemara Pawlaka nie ma, o czym pisać.