Kandydat pilnie poszukiwany
Kandydat lub kandydatka lewicy na prezydenta RP jest pilnie poszukiwany. Od pilnie poszukiwanego kandydata lub kandydatki (dla uproszczenia będę dalej pisał kandydata) zależy przyszłość lewicy. Zwłaszcza, że wynik SLD w tegorocznych wyborach samorządowych nie nastraja optymistycznie. Co prawda pogłoski o wypadnięciu SLD z samorządu terytorialnego zdają się nieco przesadzone, ale też nie ma, co pocieszać się, że nie jest tak źle. Kilku nowych prezydentów miast i burmistrzów nie czyni wiosny i nie zastąpi większej grupy tych, którzy zakończyli urzędowanie. O sytuacji w województwach i powiatach nie warto pisać – koń jak jest każdy widzi – cytując Benedykta Chmielowskiego.
Biorąc, zatem pod uwagę sytuację, w jakiej znalazło się SLD nie mam pretensji do Leszka Millera o zgłoszenie Ryszarda Kalisza, jako kandydata na kandydata. To lepsze rozwiązanie niż oczekiwana przez media wewnątrzpartyjna nawalanka, nazywana elegancko rozliczeniami powyborczymi. Zwłaszcza, że nie bardzo wiem, kto kogo miałby rozliczać. Szefowie struktur wojewódzkich SLD, którzy też sporo mają za uszami mają rozliczyć szefa partii?
Nie mam też pretensji do Leszka Millera, że zgłosił akurat Ryszarda Kalisza. Nie jest to kandydat marzeń, ale i sytuacja SLD daleka jest od idealnej. Jeśli kandydat Kalisz osiągnie wynik procentowo dwucyfrowy (a sądzę, że ma na to szansę) można liczyć na dobry wynik lewicy w wyborach parlamentarnych. Pod warunkiem wszakże, iż Kalisz i wspierające go SLD mocno na to zapracuje. Jak widać staram się myśleć pozytywnie. Jednak po paru dniach burzy w szklance wody nad kandydaturą Kalisza mam niestety wrażenie, że zaczynamy grzężnąć w jakieś dziwnej dyskusji.
W tej dziwnej dyskusji padają dziwne pomysły. Niektórzy upierają się, iż trzeba wystawić kandydata z jakiejś niszy towarzyskiej lub obyczajowej, którego skrajne poglądy ucieszą warszawskie salony i zapewnią niszowo niski wynik wyborczy. Inni mówią, że najlepiej wystawić kandydata śmiesznego. Oczywiście śmiesznego dla większości Polaków, bo wewnętrznie byłby to kandydat znakomicie sprawdzający się na partyjnych konwencjach i zebraniach. Tylko tam nie byłby śmieszny. Aczkolwiek domyślam się, o co chodzi. Plus minus osiem-dziewięć procent z wyborów do sejmików województw powtórzone w wyborach parlamentarnych gwarantuje ok. 20 mandatów poselskich zebranych w największych okręgach wyborczych. Kandydat śmieszny gwarantuje partyjne status quo na listach wyborczych. Tyle, że śmieszny wynik w wyborach prezydenckich stawia pod znakiem zapytania przekroczenie progu wyborczego przez SLD w wyborach parlamentarnych. Są jeszcze tacy, którzy chcą wystawić któregoś z lewicowych prezydentów miast. To pomysł, aby nic nie zyskać a jeszcze takiego delikwenta utopić w oczach mieszkańców jego miasta. Tak na marginesie ciekawe jest, że w tym kontekście wymienia się prezydentów miast, którzy musieli ciężko walczyć w II turze wyborów a pomija się tych, którzy bezapelacyjnie wygrali w I turze. Nie wymieniam żadnych nazwisk potencjalnych lewicowych kandydatów na prezydenta RP, ale wszyscy czytelnicy mojego bloga pewnie domyślają, o kogo chodzi.
W tej dziwniej, podgrzewanej przez media, dyskusji tak naprawdę ważny jest jednak tylko kontekst zewnętrzny. Wielu komentatorom politycznym chodzi tylko o to, aby potencjalny kandydat lewicy na prezydenta RP nie odebrał Bronisławowi Komorowskiemu tych kilku procent głosów, które mogą zadecydować o tym czy Polacy wybiorą go już w I turze. I o to właśnie chodzi, aby lewica ugrzęzła w dziwnych dyskusjach, które zapewnią Komorowskiemu gładkie zwycięstwo. Niestety na lewicy jest wielu takich, którzy z poważnymi minami chcą w tych dziwnych dyskusjach uczestniczyć.
Nie żywię złudzeń, że Ryszard Kalisz wygra wybory prezydenckie, chociaż pewnie byłby dobrym prezydentem RP. Nie wiem czy start Kalisza spełni oczekiwania lewicowego ludu, ale też, gdy analizuję inne pomysły to nie widzę lepszego kandydata, który chciałby wystartować w przyszłorocznych wyborach w lewicowych barwach. Nie stać nas i w SLD i szerzej na polskiej lewicy na kandydatury eksperymentalne lub towarzysko fajne. Stać nas na Ryszarda Kalisza. Tylko i aż tylko.