Koniec mieszkaniowego Bizancjum?

Dzisiaj pozytywnie o Bytomiu i jego władzach. Czyli coś nowego w zalewie złych wiadomości o Bytomiu, Polsce, Europie i Świecie. Prezydent Bytomia Damian Bartyla zaproponował bytomskiej Radzie podjęcie uchwały o połączeniu dwóch miejskich spółek zajmujących się mieszkalnictwem, Zakładu Budynków Miejskich i Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Niezależnie od motywów kierujących prezydentem Bartylą to świetny pomysł. Jestem zwolennikiem prostych i klarownych struktur zarządzania. A już samo, wymyślone za poprzednika Bartyli Piotra Koja, utrzymywanie dwóch miejskich spółek zajmujących się mieszkaniami, wołało o pomstę do nieba, o innych konsekwencjach już nie wspomnę.

Cofnijmy się jednak do nie tak odległych czasów, gdy prezydentem Bytomia był Krzysztof Wójcik. W 2006 r. jego następca Piotr Koj odziedziczył strukturę zarządzania bytomskim mieszkalnictwem składającą się z jednej miejskiej spółki, czyli ZBM-u i Wydziału w Urzędzie Miejskim. Ale już w trakcie swojej pierwszej kadencji Koj złamał klarowną prostotę tej struktury powołując kolejną miejską spółkę do spraw mieszkaniowych, to jest TBS. Byłem wtedy sceptycznie nastawiony do tego pomysłu. Nie, dlatego żebym kwestionował wykorzystanie narzędzia w postaci TBS-u w gospodarce mieszkaniowej, ale uważałem, że przyjęty model zarządzania jest nieracjonalny. Zamiast tworzyć kolejną spółkę, należało wyposażyć ZBM w nowe kompetencje. W drugiej, niedokończonej kadencji Piotra Koja, doszło już do eskalacji durnych pomysłów w bytomskiej gospodarce mieszkaniowej. To, co za czasów Wójcicka było zarządzane przez jedną miejską spółkę oraz wydział w urzędzie, zostało poddane totalnej dezorganizacji. Powstało bytomskie Bizancjum mieszkaniowe: trzy miejskie spółki, jeden zakład budżetowy i referat w urzędzie. Po co? Cóż, trudno mi udzielić odpowiedzi, nie jestem specjalistą od tworzenia niepotrzebnych posad prezesów i dyrektorów. Widocznie jednak ekipa Piotra Koja tych posad potrzebowała. To jedyne sensowne wyjaśnienie tak bezsensownej decyzji.

Sądziłem, że Damian Bartyla po objęciu w 2012 r. funkcji prezydenta miasta zlikwiduje tą bizantyjską strukturę. Tymczasem Bartyla skasował tylko jedną z trzech istniejących spółek a resztę pozostawił bez zmian. Widocznie też potrzebował posad. Aż tu nagle w 2018 r. zdrowy rozsądek wrócił do ratusza. Prezydent Bartyla zgłosił pomysł połączenia ZBM-u i TBS-u.

Nie wiem, jakie motywy kierowały bytomskim prezydentem. Wiewiórki plotkują, że ma być to element nowego otwarcia personalnego szykowanego przed wyborami samorządowymi. Nie wiem też, czy bytomscy radni podejmą niezbędną w tej sprawie uchwałę. Ale pomysł jest dobry. Aż się prosi napisać – Nareszcie!

Jeśli w jakieś administracji funkcjonuje już bizantyjska struktura to jej likwidacja jest trudna i skomplikowana. W Bytomiu rodzi to jeszcze wiele dodatkowych pytań. Co na przykład z akcjami Polonii Bytom, które są własnością ZBM-u. Ta miejska spółka stała się przecież głównym inwestorem tego piłkarskiego klubu, co samo w sobie brzmi jak scenariusz czeskiej komedii. Ale nie zmienia to faktu, że chociaż raz, pod koniec tej kiepskiej dla miasta kadencji, bytomski prezydent i bytomscy radni mogą zrobić coś naprawdę pożytecznego.

Comments are closed.