Krwawa cena szaleństwa

Gdy ponad tydzień temu, w niecałe 24 godziny po rozpoczęciu wojny w Ukrainie pisałem pierwszy komentarz temu poświęcony, świat patrzył na wydarzenia wojenne jak na senną marę. Dziś wiemy, że ten straszny sen to rzeczywistość. Każdy dzień płynie krwią, szaleństwem wojny i nieszczęściem uchodźców.

I.

To oczywiste, że z punktu widzenia Ukraińców NATO robi zdecydowanie za mało. Trudno się im dziwić, na ich głowy lecą bomby. Ale oceńmy to sprawiedliwie. Armia ukraińska w trudnych warunkach rosyjskiej przewagi, radzi sobie całkiem nieźle, nie tylko z powodu wysokiego morale żołnierzy i nieudolności rosyjskiego dowództwa. Skuteczna obrona to efekt dozbrojenia armii ukraińskiej z magazynów NATO. Ukraińscy dowódcy zostali doszkoleni, wyrwani z mentalnych okopów radzieckiej sztuki wojennej. Bez tego nie byłoby realizowanej z żelazną konsekwencją ukraińskiej obrony manewrowej. Wreszcie niezwykle skuteczny okazał się, tak ostatnio wyśmiewany i lekceważony, amerykański wywiad. Ten operacyjny i ten satelitarny. Informacje od niego docierają do Kijowa na bieżąco. Nie przypadkiem Ukraińcy tak dobrze walczą z dywersją.

II.

Fiasko blitzkriegu spowodowało, że Rosjanie rozpoczęli działania terrorystyczne wobec ludności cywilnej. Wbrew rosyjskiej propagandzie to improwizacja a nie plan B. Prą w głąb Ukrainy bez względu na straty. Wszak śmiertelne ubytki we własnych szeregach nigdy dla rosyjskich generałów nie były wielkim problemem. Nawet, jeśli uznamy, że Ukraińcy zawyżają liczbę poległych żołnierzy rosyjskich i jeśli prawdziwa jest tylko połowa to ta liczba musi w końcu zrobić wrażenie na rosyjskim społeczeństwie. Trumien ze zwłokami żołnierzy nie można utajniać w nieskończoność.

III.

Tydzień temu napisałem, iż Władimir Putin ma 7 dni na zakończenie walk w Ukrainie, bo inaczej straci twarz. Z dokumentów przejętych przez armię ukraińską wynika, że Rosjanie założyli sobie maksimum 15 dni na realizację celów najazdu. Być może, zatem miało to być 15 a nie 7, ale już teraz widać, iż będzie to znacznie więcej. Tydzień temu przewidywałem, iż niezakończenie walk w terminie spowoduje szemranie na korytarzach Kremla. Te oba wyżej wymienione terminy w zasadzie nie mają już znaczenia. Opór Ukraińców nie skończy się w 15 dni. Sankcje gospodarcze dotknęły zaś Rosję na sposób, którego Putin się nie spodziewał. Pakt północnoatlantycki okazał się silny i zdeterminowany. Nie przypadkiem Putin i jego minister prawa zagranicznych Ławrow zaczęli grozić bronią nuklearną. To oznaki paniki, a więc oni już słyszą szemrania na korytarzach Kremla. W Moskwie zmiany u steru władzy następują, gdy rosyjscy bojarzy, w XX wieku zwani sekretarzami, a obecnie oligarchami, w drodze między kremlowskimi gabinetami dojdą do wniosku, że czas na zmianę. Tyle, że ta zmiana nie nastąpi jutro. To musi potrwać. Rosyjska armia musi grzęznąć w ukraińskim błocie, a sankcje gospodarcze muszą doprowadzić oligarchów na skraj katastrofy. Ukraińcy muszą się bić na polach, ulicach i placach. Czas płynie na korzyść Ukrainy, ale ceną będzie krew zabitych i ruina ukraińskich miast. To cena szaleństwa jednego człowieka – Władimira Putina.

Comments are closed.