MAGA Biden

W zeszłym tygodniu prezydent USA Joe Biden wygłosił doroczne orędzie o stanie państwa w amerykańskim Kongresie. W praktyce był to dla niego początek kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckim w USA w roku 2024. O ile oczywiście zdecyduje się kandydować ponownie. To dobry moment abym spróbował przeniknąć mgłę przyszłych zdarzeń w Stanach Zjednoczonych. Piszę ten tekst także, dlatego iż Joe Biden ma wyraźnego pecha do polskich komentatorów. Albo są to prawicowi zwolennicy republikanów, którym niezręcznie przyznać się do fascynacji Donaldem Trumpem. Niezręczność sytuacji odbijają sobie wypisując złośliwości pod adresem Joe Bidena. Po drugiej stronie komentatorskiej barykady są natomiast lewicowi publicyści, którzy w zasadzie popierają Bidena, ale za mało radykalnie wdraża on pomysły kongresswoman Ocasio-Cortez na nową Amerykę i co najważniejsze skończył 80 lat i nie biega raz w miesiącu, co najmniej półmaratonu. Gdzieś między tymi dwoma frakcjami ginie rzetelna ocena prezydentury Joe Bidena.

A warto uczciwie zauważyć, iż Joe Biden jest pierwszym od wielu lat prezydentem USA, który przez pierwsze dwa lata prezydentury zrealizował praktycznie wszystkie swoje obietnice wyborcze. Zaczynając od programu inwestycji w infrastrukturę a kończąc na umorzeniu kredytów studenckich. Jego stanowcza reakcja na rosyjską agresję na Ukrainę przywróciła Stanom Zjednoczonym rolę lidera demokratycznego świata. Zaliczył też, co prawda znaczącą wpadkę wizerunkową, czyli ewakuację z Afganistanu, ale warto przypomnieć, iż była ona efektem ustaleń poprzedniego prezydenta. Miał też i nadal ma ważne dla każdego Amerykanina problemy z gospodarką, ale z nich zdaje się ostatnio wychodzić zwycięsko.

Pozostaje tylko odpowiedzieć na pytanie – czy Joseph Robinette Biden jr. w roku 2024 wygra wybory prezydenckie? Ładne tylko. Ale spróbuję udzielić odpowiedzi. Wbrew katastroficznym opowieściom wieszczącym koniec demokracji w USA twierdzę, że demokracja broni się tam nadzwyczaj skutecznie. Oczywiście – wielkim zagrożeniem dla systemu demokratycznego w USA są republikańscy trumpiści i ich próby manipulowania przepisami wyborczymi, ale jest także wiele dowodów na to, że demokraci potrafią skutecznie bronić systemu i to często wspierani przez rozsądnych republikanów.

Wbrew pozorom na korzyść Joe Bidena przemawiają też wyniki przegranych przez demokratów wyborów do Izby Reprezentantów w roku 2022. Okazało się, że przewaga republikanów jest nieznaczna, chociaż miała być miażdżąca i gdyby nie przejściowe osłabienie demokratów w stanie Nowy Jork, spowodowane lokalną aferą z byłym już gubernatorem Cuomo głosowanie mogło się skończyć zaskakującą nowiną dla republikanów. Dodatkowo w tym samym cyklu wyborczym demokraci zwiększyli przewagę w Senacie i liczbę demokratycznych gubernatorów stanowych.

Na korzyść Bidena będzie też niewątpliwie działała prawdopodobna ostra wewnętrzna rywalizacji u republikanów o nominację w wyborach prezydenckich roku 2024. Donald Trump nie jest już tam absolutnym władcą marionetek i jeśli gubernator Florydy Ron DeSantis stanie do rywalizacji będzie jatka. Już Trump się o to postara. Nie przejmowałbym się póki, co poziomem zaufania społecznego dla Bidena które w ostatnich miesiącach oscyluje na poziomie 41-44 %. Jest ono dokładnie takie same jak poziom zaufania do Ronalda Reagana w połowie jego pierwszej kadencji. Nie przeszkodziło to Reaganowi wygrać drugiej kadencji. No i przede wszystkim patrząc na dotychczasowe efekty prezydentury, paradoksalnie twierdzę, iż Joe Biden zrealizował w ciągu dwóch lat hasło Donalda Trumpa – Make America Treat Again – Ameryka stała się znowu wielka. Chociaż pewnie nie o taką wielkość chodziło Trumpowi.

Zatem jako niewątpliwy zwolennik prezydenta Bidena jestem optymistą, co oczywiście nie oznacza, abym zapomniał, iż 100 % gwarancji daje tylko Pan Bóg i to na cmentarzu.

Comments are closed.