Marszałek-czynownik

Rozdzierające przedstawienie pt. „Zmiana Marszałka Województwa” zakończyło się 21 stycznia 2013 r. Czy ktoś z Was zauważył, że rządząca w samorządzie województwa śląskiego od roku 2006 Platforma Obywatelska zafundowała nam już czwartego marszałka?

Chociaż obecna zmiana marszałka województwa spowodowana była niekompetentnym zarządzaniem projektem Kolei Śląskich to wpisuje się jednak w mechanizm funkcjonujący w naszym sejmiku województwa. W 2006 r. po samorządowym zwycięstwie wyborczym Platformy marszałek województwa stał się drugorzędnym czynownikiem partyjnym odpowiedzialnym głównie za sprawne rozdysponowanie posad.

Wybrany 21 stycznia marszałek województwa Mirosław Sekuła to od roku 1998 już szósta osoba sprawująca tę funkcję. Dwaj pierwsi – Jan Olbrycht urzędujący w latach 1998-2002 i Michał Czarski urzędujący w latach 2002-2006 byli nie tylko wybitnymi profesjonalistami (Olbrycht – wcześniej burmistrz Cieszyna oraz przedstawiciel polskiego samorządu w instytucjach europejskich, a Czarski – minister w rządzie Rakowskiego i prezydent Sosnowca), ale i samodzielnymi liderami politycznymi. Po roku 2006 kolejni ich następcy byli już tylko czynownikami partyjnych liderów PO. Pierwszym marszałkiem-czynownikiem został w 2006 r. Janusz Moszyński, skierowany na ten odcinek przez ówczesnego lidera śląskiej PO, prezydenta Gliwic Zygmunta Frankiewicza. Gdy nastąpiła zmiana wojewódzkiego lidera Platformy, odessano Moszyńskiego od stanowiska. Kolejnym marszałkiem-czynownikiem został Bogusław Śmigielski. Zawsze miałem nieodparte wrażenie, że był najważniejszym samorządowym urzędnikiem w województwie, ponieważ miał szczęście w odpowiednim momencie znaleźć się w odpowiednim pokoju narad. Po wyborach samorządowych w 2010 r. okazało się, że tym razem Śmigielski nie trafił już do odpowiedniego pokoju narad i marszałkiem województwa został Adam Matusiewicz, skarbnik Pszczyny z czasów, gdy burmistrzem tego miasta był obecny wojewódzki lider PO poseł Tomasz Tomczykiewicz. Zdawać by się mogło, że był to marszałek idealny. Doświadczenie samorządowe – było, ładny uśmiech – był i do tego był to polityk z drugiej linii, zaufany lidera partyjnego oraz jak twierdzi prasa działacz biegły w organizowaniu partyjnego zaplecza. Okazało się jednak, że to za mało i trzeba czasami wykazać się umiejętnością sprawnego zarządzania. W czasie swojego wieloletniego sprawowania funkcji publicznych i partyjnych wiele widziałem, ale pierwszy raz zdarzyło mi się oglądać urzędnika wysokiego szczebla tolerującego na posadzie prezesa ważniej publicznej spółki, osobę posiadającą „żółte”, wariackie papiery. Bo, że takie są było publiczną tajemnicą. Inna sprawa, że strasznie ciekawie mnie, dlaczego regionalnym dziennikarzom ustalenie tego faktu zajęło tak dużo czasu? Ale wróćmy do rzeczy.

Nowy marszałek województwa Mirosław Sekuła jest niewątpliwie najwybitniejszą postacią w galerii platformianych marszałków śląskich. Był wiceprezydentem Zabrza, prezesem NIK-u, posłem na sejm i wiceministrem finansów. Ale dziś jego gwiazda jest już nieco przyblakła. Jest politykiem, którego jedynym zapleczem jest poparcie Tuska i Tomczykiewicza. Ściągnięty z Warszawy Sekuła będzie, więc kolejnym marszałkiem-czynownikiem. Obciążonym misją – ratuj się, kto może. A ratować jest, co: reanimacja Kolei Śląskich, remont Stadionu Śląskiego, utrzymanie czysto ideologicznej, kontestowanej wewnątrz PO, koalicji z Ruchem Autonomii Śląska.

W trakcie rozdzierającego przedstawienia Platformy pt. „Zmiana Marszałka Województwa” moi koledzy z Sojuszu Lewicy Demokratycznej zgłosili swojego kandydata na stanowisko szefa samorządu województwa – wiceprezydenta Częstochowy Przemysława Koperskiego. Pomysł dobry. Czasami partia opozycyjna powinna w ten manifestacyjny sposób pokazać, że ma lepsze pomysły na rządzenie, nawet ze świadomością, iż nie sprzyja temu arytmetyka głosowania. Niestety osoba zgłoszonego kandydata pokazała, że i dla śląskiego SLD marszałek województwa czynownikiem partyjnym jest. Koperski jest niewątpliwie kompetentnym urzędnikiem samorządowym, a i sympatyczny z niego facet, ale do takiego zadania należało wystawić kogoś z pierwszego szeregu wojewódzkiego SLD, np. szefa wojewódzkiej struktury posła Marka Balta. W końcu w tej sprawie nie chodziło o to, aby wygrać, ale o to, aby pokazać, że w kryzysowej sytuacji kompromitacji wojewódzkiego samorządu SLD poważnie traktuje naprawę tej instytucji. W przeciwieństwie do Platformy Obywatelskiej.

Może w 2014 r. doczekamy się znów marszałka województwa, który będzie prawdziwym liderem politycznym?

Comments are closed.