Okopy Świętej Trójcy
Tekst o trwającym boju Prawa i Sprawiedliwości z rzeczywistością rozpocznę nietypowo. Wszystkim, którzy drzemali na lekcjach z historii i języka polskiego wyjaśniam, że Okopy Świętej Trójcy to twierdza zbudowana w widłach Zbrucza i Dniestru na polecenie hetmana Stanisława Jabłonowskiego pod koniec XVII wieku, aby przeciąć komunikację twierdzy w Kamieńcu Podolskim z Mołdawią. W drugiej połowie XVII na kilkadziesiąt lat Kamieniec Podolski przejęli Turcy, co wszyscy powinniśmy pamiętać z „Pana Wołodyjowskiego”. W 1699 roku, po pokoju w Karłowicach, Polacy odzyskali twierdzę w Kamieńcu i Okopy Świętej Trójcy straciły swoje znaczenie wojskowe. Tyle lekcja historii, ale jest jeszcze język polski. Na tej lekcji Okopy Świętej Trójcy mają ważne dla mojego tekstu znacznie symboliczne. Jeden z naszych wieszczy narodowych Zygmunt Krasiński w „Nie-boskiej komedii”, właśnie w Okopach Świętej Trójcy umieścił ostatni przyczółek tchórzliwej i egoistycznej arystokracji. Tyle korepetycji.
Tym razem w Okopach Świętej Trójcy zamknęły się, otoczone przez zjednoczone hufce demokratycznej opozycji, spieszone chorągwie pancerne Naczelnego Prezesa Jarosława. Co prawda kuchnie polowe nadal dostarczają im różnego rodzaju smakołyków finansowanych z publicznej kasy, ale po kolumnach z amunicją i paliwem ślad zaginął w dzikim stepie otaczającym Okopy Świętej Trójcy. Jarosław Kaczyński próbował już wyprowadzić z twierdzy dwa kontrataki. Pierwszy – 800 plus, wzbudził powszechne westchnie ulgi w szeregach zatroskanych o swoją przyszłość ciurów obozowych otaczających Naczelnego Prezesa. Jednak ta szarżą utknęła na zaimprowizowanej pozycji obronnej Donalda Tuska – 800 plus od 1 czerwca. Tego Naczelny Prezes nie przewidział i jak niepyszny cofnął się na pozycje wyjściowe. Drugi kontratak – lex Tusk – nie zdołał nawet opuścić Okopów Świętej Trójcy. Prowadzący go, dzielny zagończyk Andrzej Duda, tak zajadle wywijał szablą, że sam sobie odciął ucho i to by było na tyle w tej sprawie.
Ale w namiocie Naczelnego Prezesa przy ul. Nowogrodzkiej nie zasypują gruszek w popiele. Zaplanowali kolejny kontratak. Referendum, Mocium Panie! Na wezwanie Naczelnego Prezesa! Referendum dotyczące przyjęcia przez Polskę uchodźców wskazanych przez Komisję Europejską. Chodzi o 2 tysiące osób, najprawdopodobniej muzułmanów. Naczelnego Prezesa z jednej strony ogarnęła groza jak tylko o tym się dowiedział, a z drugiej sprytnie postanowił przekuć sprawę w wielkie zwycięstwo chorągwi pancernych. Cóż, referendum domaga się przywódca ekipy rządzącej Polską, która tylko w zeszłym roku zezwoliła na pobyt w naszym kraju prawie 150 tys. muzułmańskich migrantów zarobkowych, a obecnie buduje pod Płockiem osiedle kontenerowe dla 13 tysięcy zagranicznych pracowników budowlanych, zapewne również głównie muzułmanów. Dodatkowo okazało się po kilku dniach, iż to dopiero wstępne propozycje Komisji Europejskiej i co najważniejsze w związku z tym, że mamy w Polsce ponad 1 mln uchodźców z Ukrainy nie będziemy musieli przyjmować wspomnianych 2 tysięcy. Dalsze upieranie się przy referendum w tej sprawie wygląda, zatem na sceny z przysłowiowego „Domu Wariatów”. Ale Naczelny Prezes rzekł, że w tej sprawie ma być referendum a jak wiadomo słowo jego najwyższym prawem jest. Ława zasłużonych pancernych w Okopach Świętej Trójcy zakrzyknęła, więc: „Słusznie prawi!”. Sprawę referendum można, zatem zamknąć stwierdzeniem, iż najwyraźniej Naczelny Prezes przeniósł się już do alternatywnej rzeczywistości.
Za wcześnie jednak na stawienie krzyżyka na chorągwiach pancernych Naczelnego Prezesa. Mogą one jeszcze, zza szańców Okopów Świętej Trójcy, boleśnie uderzyć. Może niekoniecznie odzyskają inicjatywę strategiczną, ale niejedną wioskę jeszcze mogą splądrować. W końcu walczą o stan swoich kont bankowych.