Okrakiem na barykadzie

Wynik wyborczy Sojuszu Lewicy Demokratycznej w wyborach samorządowych – licząc to, co jest ważne w kontekście przyszłorocznych wyborów parlamentarnych, czyli głosy do sejmików województw – nie jest tragedią. Ale też trudno uznać go za sukces. Jest tylko dowodem, że SLD w przyszłym roku ma realne szanse na powrót do parlamentu.

Czyli co prawda nie sukces, ale dobra prognoza na przyszłość? Otóż, nie koniecznie. To zależy od tego, jaką strategię SLD czy też szerzej lewica będzie realizowała w roku 2019. Odniosę się do jednego elementu tej strategii. Od roku 2011 można zauważyć pewną prawidłowość dotyczącą wyborczych notowań SLD. Cztery, pięć miesięcy przed dniem wyborów notowania SLD idą do góry, po czym w ostatnich tygodniach następuje ich spadek i ostatecznie wynik głosowania jest z wybory na wybory coraz gorszy. Z czego bierze się ta prawidłowość? W moim przekonaniu to efekt strategii, którą stosują kolejne kierownictwa SLD. Polega ona z grubsza na siedzeniu okrakiem na barykadzie, na trzymaniu równego dystansu, z jednej strony do PO, a z drugiej do PiS-u. Na sugerowaniu, iż po kolejnych wyborach parlamentarnych możemy z powodzeniem zawrzeć koalicję i z jedną formacją i z drugą. Niestety z biegiem lat te zachowania czołowych polityków SLD coraz bardziej rozjeżdżają się z przekonaniami tych Polaków, którzy chcą głosować na lewicę. Nie pierwszy raz w historii, najpierw SdRP a potem SLD, część naszego aktywu partyjnego nie potrafi czytać znaków na niebie i na ziemi generowanych przez lewicowy elektorat. Potwierdzają to wydarzenia kilku ostatnich miesięcy, kiedy to po wzroście poparcia do 10 % SLD wylądowało ostatecznie na poziomie niecałych 7 %. To efekt półoficjalnych przedwyborczych wypowiedzi dotyczących potencjalnej współpracy SLD z PiS-em po wyborach i braku stanowczej reakcji na to ze strony kierownictwa Sojuszu. Politycy Koalicji Obywatelskiej bezwzględnie to wykorzystali i wielu wyborców SLD znów zagłosowało na PO i Nowoczesną w obawie, że ich głos na lewicę wzmocni PiS.

Czas najwyższy, aby SLD odrzuciło błędną strategię siedzenia okrakiem na barykadzie, a przy okazji daremne próby przelicytowania PiS-u w walce o elektorat zwany „socjalnym”. Dlaczego daremne? Po pierwsze partia będąca poza parlamentem nie przebije partii rządzącej w pozornie wiarygodnych obietnicach. A po drugie, moim zdaniem, elektorat „socjalny” jest w dużym stopniu złudzeniem. W praktyce polityka socjalna w wydaniu PiS-u to już tylko program 500+ który stracił powab nowości. Beneficjenci tego programu są dzisiaj podzieleni tak samo jak całe polskie społeczeństwo. Dodatkowo w powszechnej świadomości dominuje przekonanie, że program 500+ to już stały element polskiego pejzażu. Zaryzykuję też tezę, że spora część tego „socjalnego” elektoratu na SLD wcześniej nie głosowała. To mieszkańcy małych ośrodków na ścianie wschodniej, gdzie lewica nigdy nie cieszyła się wielkim poparciem. Owszem jest grupa byłych wyborców lewicy, która teraz głosuje na PiS. Ale tych wyborców nie da się odzyskać. To Polacy, którzy tęsknią za PRL-em, jako krajem zarządzanym twardą ręką, gdzie wszystko można było załatwić u sekretarza partii. Dla nich oferta ze strony PiS-u jest atrakcyjna, bo ta partia realizuje taką wizję Polski. SLD, jako partia, która wprowadziła Polskę do NATO i Unii Europejskiej oraz wbrew oczekiwaniom niektórych rodaków nie chwyciła Polaków za twarz, na głosy tej grupy liczyć nie może. Nawiasem mówiąc nie chciałbym, aby SLD odniosło sukces w tym przedziale głosujących.

Aby utrzymać dotychczasowe poparcie a także je zwiększyć trzeba stanowczo odciąć się od jakichkolwiek sugestii, iż możemy po wyborach współpracować z PiS-em. Wyborcy lewicy, w swej miażdżącej większości, to zdecydowani przeciwnicy partii „Dobrej Zmiany”. Nie przemawiają do mnie argumenty, powtarzane przez niektórych działaczy SLD, iż o koalicjach rozmawia się po wyborach. Pomiędzy koalicją z PO i Nowoczesną a podpisaniem cyrografu z PiS-em jest wystarczająco dużo miejsca na różnego rodzaju działania polityczne.

W mojej diagnozie mogę się mylić, ale jedno jest dzisiaj pewne – strategia siedzenia okrakiem na barykadzie jest skompromitowana i nie przynosi żadnych efektów. Czas z nią zerwać!

Comments are closed.