Przypadkowy gość
Premier Donald Tusk poprosił swoich kolegów z Platformy Obywatelskiej, aby nie tworzyli komisji śledczej w sprawie Macierewicza. Jak premier prosi to znaczy, że pewnie nie będzie sejmowej komisji do badania jak Antoni Macierewicz zabawiał się w wojnę. Zdaniem Tuska kolejna rozróba wokół wywiadu wojskowego będzie szkodliwa i okaże się, iż skórka nie warta wyprawki. Nie można wykluczyć, że premier wie, co mówi i trochę racji ma, ale mimo wszystko żal.
Żal, że po raz kolejny okazuje się, iż w Polsce wystarczy mieć „słuszne” prawicowe poglądy polityczne i nie tylko ma się wtedy monopol na patriotyzm, ale także jest się „świętą krową”. Antoni Macierewicz szkodzi Polsce na różne sposoby, ale jemu wolno, bo on …. patriota a na dodatek, zdaniem Prokuratury rozwiązując Wojskowe Służby Informacyjne nie był funkcjonariuszem publicznym. Ciekawy przypadek urzędnika państwowego, który wychodził z gabinetu wiceministra obrony narodowej i w drodze na posiedzenie Komisji Weryfikacyjnej WSI stawał się przypadkowym gościem. Boże chroń nas od takich przypadkowych gości.
Jak napisałem wcześniej trochę racjonalnej treści w argumentacji premiera Tuska można znaleźć, ale jest w tym wszystkim drugie dno. Ciekawe, że zwrócił na nie uwagę prokurator generalny Andrzej Seremet w rozmowie z dziennikarzem „Gazety Wyborczej”. Seremet tłumacząc umorzenie postępowania w sprawie WSI powiedział, iż przecież ktoś uchwalił ustawę o likwidacji wywiadu wojskowego i musiał zdawać sobie sprawę z konsekwencji. O właśnie! Za likwidacją podnieśli ręce nie tylko posłowie Prawa i Sprawiedliwości, ale także parlamentarzyści pozostającej wówczas w opozycji PO. Po wodzą Donalda Tuska podpisali się pod bredniami o aferach w wywiadzie wojskowym i śmiali się radośnie z nikczemnego dowcipu rozszyfrującego skrót WSI, jako Wydział Sowieckich Interesów. W konsekwencji przyłożyli ręce do zamachu na bezpieczeństwo państwa. Dzisiaj politycy PO mówią – byliśmy za likwidacją WSI, ale nie w taki sposób. Wiedziały gały, co brały. Wszyscy wtedy doskonale wiedzieli, że likwidatorem będzie Macierewicz. A kim on jest i do czego jest zdolny to żadna tajemnica. Jedynym sprawiedliwym w PO, który odważył się zaprotestować był wtedy Bronisław Komorowski.
Zatem komisja śledcza w sprawie WSI nie tylko uwierałaby Jarosławowi Kaczyńskiemu i jego paranoi, ale także Donald Tusk musiałby w końcu publicznie wytłumaczyć się z podniesienia ręki za likwidacją WSI. Gdy zatem poseł Brudziński z PiS-u mówi o aureolach, które spadłyby w trakcie posiedzeń komisji nie grozi politykom PO ujawnieniem jakiś tajemnic. W gruncie rzeczy mruga do nich porozumiewawczo – pamiętajcie, WSI zlikwidowaliśmy razem.
Zobaczymy co czas przyniesie. Jak na razie jednak wygląda na to, że nadal w Polsce można być łobuzem, po warunkiem, iż się ma „słuszne” prawicowe poglądy polityczne.