Putin tu, Putin tam
Putin zabrał Krym. Światu pokazał wzniesiony do góry wskazujący palec. Przy okazji wygłosił na Kremlu referat, który przypomniał mi dowcip z lat siedemdziesiątych o incydencie zbrojnym na granicy radziecko-chińskiej. Radziecka agencja prasowa TASS depeszuje: Doszło do walk na granicy radziecko-chińskiej. Pokojowo nastawiony radziecki ciągnik rolniczy został ostrzelany przez armię chińską. Ciągnik odpowiedział ogniem rakietowym, po czym odleciał. Nie ma jednak, z czego się śmiać. Świat ma problem. Problem nazywa się Putin.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel po rozmowie telefonicznej z Putinem powiedziała, że miała wrażenie, iż żyje on w innej rzeczywistości. Większość komentatorów od razu zaczęła dyskutować o stanie psychicznym rosyjskiego prezydenta. Niemalże już snuto obraz Putina z obłędem w oku biegającego po Kremlu w poszukiwaniu atomowego guzika. Tymczasem mnie wydaje się, że Pani Kanclerz miała coś innego na myśli. Putin odleciał, bo uznał, iż światu jest potrzebny rosyjski imperializm.
Putin jest problem dla świata, ale Putin ma problem z czymś, co drąży Rosję od przynajmniej 500 lat. Chociaż on uważa zapewne, że wszystko jest w porządku. Ten problem to samodzierżawie. Samodzierżawie w Rosji, zdaniem jego miejscowych apologetów, to niczym nieograniczona, słuszna władza przywódcy, który buduje potęgę i pomyślność kraju, myśląc i decydując za wszystkich obywateli. Car-batiuszka, car-imperator, I sekretarz a teraz prezydent federacji to uosobienie Rosji, a przynajmniej na takich kreowała i kreuje ich propaganda. W rzeczywistości samodzierżawie to władza jednostki, która jest udzielnym właścicielem Rosji i jej obywateli. Jedną decyzją samodzierżawca może posłać miliony Rosjan na poniewierkę, aby bronić swojej władzy i przywilejów. Jeśli trzeba i jest to możliwe robi to samo z innymi narodami. Jego władza i przywileje są najważniejsze. Póki, co Putin jeszcze tego na skalę godną wielu swoich poprzedników nie uczynił, ale kto wie, co jeszcze wymyśli? Rosyjskie samodzierżawie bywa, bowiem także nieobliczalne. Wielu rosyjskich przywódców zaczynało, jako rozsądni ludzie a kończyło z błyskiem szaleństwa w oczach. Władza demoralizuje, ale władza absolutna demoralizuje absolutnie.
Władimir Putin miał wielką szansę wprowadzić Rosję do wielkiej rodziny demokratycznych narodów europejskich. Pozycja demokratycznej Rosji byłaby tam wielka i znacząca. Ale samodzierżawie okazało się dla niego atrakcyjniejsze. Putin i otaczający go oligarchowie są właścicielami wielkiego państwa i nie chcą się nim dzielić z jego obywatelami. Ideologia, którą do tego dorabiają to rzecz wtórna. Ten nieco unowocześniony model samodzierżawia jest powielany w miniaturze w prawie wszystkich państwach powstałych na gruzach ZSRR. Nie wiadomo czy to, co stało się w Kijowie to początek nowego demokratycznego porządku, ale już sam fakt, że jest to możliwe spowodował, iż na Kremlu zapaliła się czerwona kontrolka.
Putin odrzucając szansę europejską popełnił wielki historyczny błąd. Przyszłość Rosji to nie kontynuacja historycznego konfliktu wschód-zachód, który był osią polityki rosyjskiej od wojen napoleońskich. Przyszłe zagrożenie dla państwa rosyjskiego to jego miękkie islamskie podbrzusze i prędzej czy później spór z Chinami. Żeby się zmierzyć z tą przyszłością Rosja musi się dogadać z Europą i USA. To jest, a przynajmniej było, możliwe i to na uczciwych warunkach. Ale taki historyczny kompromis doprowadziłby do przyjęcia przez Rosję demokratycznych europejskich wartości i w konsekwencji do odrzucenia wielowiekowego balastu samodzierżawia. Dla Putina i jego kolegów (o ile takich ma) samodzierżawie jest jednak fajną zabawką. Umożliwia znalezienie uzasadnienia dla każdego złodziejstwa i każdej nieprawości.
I na końcu mała dygresja. Model samodzierżawia w wykonaniu Putina fascynuje wielu europejskich polityków i biznesmenów. Nazywają to polityczną lub biznesową skutecznością. Podoba im się pozorna stabilizacja władzy elit, do których siebie zaliczają. Oczywiście nie mówią tego głośno. Nieszczęśni nie wyciągają wniosków z historii. Istotą samodzierżawia jest to, iż gdy samodzierżawcy zaczyna uwierać elita to wymienia ją, jednym skinieniem boskiej dłoni, na inną. Przykłady w rosyjskiej historii, gdy elity wymieniały samodzierżawcę są niezwykle rzadkie i szybko okazywało się, że wszystko wraca do samodzierżawnej normy.
Żeby nie było nieporozumień. Nie jestem naiwny i nie uważam naszego europejskiego modelu demokracji za stan idealny. Ale zawsze będzie on lepszy od samodzierżawia. Dla elit i dla zwykłych ludzi.