Śmieciowa histeria

Już 2 lipca, w drugim dniu obowiązywania przepisów nowej ustawy śmieciowej media wpadły w śmieciową histerię, przedstawiając obraz stosów śmieci walających się po całej Polsce. W trzynastym dniu (w którym piszę te słowa) wygląda na to, że do katastrofy niedoszło. Co wcale nie oznacza, że jest świetnie.

Z doświadczenia wiem, że każda reorganizacja powoduje na początku dezorganizację. I tak się stało tym razem. Tak, więc problemy z nowymi przepisami śmieciowymi mnie nie dziwią. Zwłaszcza, że nowe zapisy ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminachidealne nie są.

Ale mimo wszystko uważam, że zmiana systemu odbioru śmieci była słuszna. Nie tylko, dlatego, że dotychczas ¼ Polaków, chociaż produkowała śmieci oficjalnie nigdzie ich nie wyrzucała. Przede wszystkim jednak, dlatego bo ustalono, że dysponentem tzw. „strumienia śmieci” jest teraz gmina. Bez tego uregulowania nigdy w Polsce nie opłacałoby się recyklingować śmieci. Wiem, że dla wielu moich rodaków to może być mało istotne. No cóż, jeszcze 100 lat temu w wielu mieszczańskich domach normalne było, że cała rodzina kąpała się raz w miesiącu w i to w tej samej wodzie. Pewnie wychodziło taniej niż dziś, ale to nie oznacza, że powinniśmy do tego wracać.

Niestety nowe przepisy śmieciowe nie są wolne od wad. I jeśli coś powoduje bałagan to właśnie sknocone zapisy, których autorami się nasi parlamentarzyści. Co zatem trzeba zmienić?

Po pierwsze zablokowano gminom zlecanie w sposób bezprzetargowy odbierania śmieci własnym spółkom. Tymczasem już po kilku dniach widać było, że najsprawniej nowe regulacje wprowadzono w gminach, w których udało się zlecić to zadanie komunalnym, gminnym przedsiębiorstwom. Ten przepis trzeba zmienić. Paradoksalnie zresztą gdyby taka możliwość istniała już dziś to nie miałaby miejsca wizerunkowa wpadka Platformy Obywatelskiej w Warszawie. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz zleciłaby odbiór śmieci miejskiej spółce.

Po drugie wprowadzony został zły sposób ustalania opłaty śmieciowej. Jeśli bowiem tą opłatę ma ustalać uchwała Rady Gminy to automatycznie staje się ona elementem lokalnych politycznych przetargów. To spowodowało, że są w Polsce gminy, w których opłata ustalona została na poziomie, który nie gwarantuje pokrycia całości kosztów związanych z odbiorem śmieci. Władze tych gmin sądzą, że będą mogły w razie potrzeby dopłacić z budżetu gminy. Tymczasem może się okazać, że spowoduje to problemy związane z nowymi regułami zadłużania jednostek samorządu (tzw. kotwica Rostowskiego). Dodatkowo przepis o dopłatach jest sformułowany na tyle niejasno, że już dziś niektórzy prawnicy twierdzą, że dopłata może okazać się nielegalna. Jestem zdania, że wysokość opłaty śmieciowej powinna być ustalana w sposób podobny do procedury zatwierdzania ceny wody. Ten przepis trzeba zmienić.

Po trzecie naprawy wymaga kwestia oświadczeń w sprawie liczby osób zamieszkujących nieruchomość. Pomijając cały szereg wątpliwości i problemów z tym związanych, jedna kwestia jest z gatunku tych, przy których nie wiadomo czy śmiać się czy płakać. Ustawodawca nałożył na gminy obowiązek ponownego zbierania oświadczeń przy okazji każdej zmiany wysokości opłaty. Czyli jeśli gmina postanowi np. obniżyć opłatę musi ponownie …. zbierać oświadczenia. Ten przepis trzeba zmienić.

Awantura o wprowadzenie nowych przepisów śmieciowych trwała 10 lat. W konsekwencji wprowadzono rewolucję w odbiorze śmieci. Wydawałoby się, że pomysł na rządową akcję edukacyjną na ten temat jest oczywisty. Niestety ta oczywista oczywistość okazała się niezbyt oczywista dla rządu PO.

Mimo wielu wad krok został zrobiony we właściwym kierunku. Trzeba przepisy ustawy poprawić, ale nie wyrzucać ich do kosza, aby z radością taplać się w kupie nierecyklingowanych śmieci. Nie wolno dać się wkręcić „obrońcom pokrzywdzonych”, którzy twierdzą, że segregacja i recykling śmieci to działania antyspołeczne. Jak łatwo się domyślić w roli „obrońców pokrzywdzonych” chcą wystąpić parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości.

One Response to “Śmieciowa histeria”

  1. w histerię wpadły nie tylko media. Do mojego urzędu juz 1 lipca o godz.10.00 zadzwonił pracownik wojewody z pytaniem jak przebiega wdrażanie reformy! To świetny przykład aburdu. A co do meritum – do niejasnych przepisów należny też ten o ilości osób zamieszkałych. ( nie zameldowanych) . Za chwile się okaże, ze w gminie mieszka połowa mieszkańców, o których myśleliśmy, ze mieszka. Nie ma instrumentu jak sprawdzić ile osób tak naprawdę wytwarza śmieci w danym mieszkaniu czy domu bo zależny to od deklaracji wytwarzającego śmieci a ten jest zainteresowany deklarowaniem jak najmniejszej ilości osób.