Trump, czyli największa porażka Putina

Napisanie tekstu o porażce wyborczej Putina zaplanowałem jeszcze przed amerykańskimi wyborami. Gdybym był znanym komentatorem amerykańskiej rzeczywistości, jak nie przymierzając np. prof. Lewicki byłoby to niewątpliwie powodem do kolejnych szalonych teorii spiskowych. Na szczęście nie jestem. Na wszelki wypadek postanowiłem poczekać ze spełnieniem planu aż Kolegium Elektorów potwierdzi wynik powszechnego głosownia stanowego. Po głosowaniu elektorów Trump nie może już wygrać wyborów. Co prawda może jeszcze namieszać i pewnie będzie próbował. Ale nawet, jeżeli 6 stycznia 2021 r. podczas wspólnego posiedzenia Izby Reprezentantów i Senatu USA ktoś zgłosi zastrzeżenia do wyników głosowania to brak jest większości, która w głosowaniu obu izb amerykańskiego parlamentu odrzuciłaby zwycięstwo Bidena. Nawet, jeśli prowadzący posiedzenie wiceprezydent Pence zje publicznie dokumenty z wynikami głosowania przesłane ze wszystkich stanów.

Zostawmy, więc już bezsporne zwycięstwo wyborcze Joe Bidena i spróbujmy wyjaśnić, dlaczego Donald Trump to największa porażka Władimira Putina. To, że Putin maczał palce w zwycięstwie wyborczym Trumpa w roku 2016 uważam za bezsporne. Oczywiście nie był to jedyny powód, ale jeden ze znaczących elementów porażki Hilary Clinton. Dzięki zwycięstwu wyborczemu Trumpa w roku 2016 udało się Putinowi doraźnie osłabić USA. Wprowadził w największej światowej demokracji stan zamieszania i niepewności. Tego, co Trump ujawnił Putinowi pewnie szybko nie poznamy, ale co szef państwa rosyjskiego usłyszał to jego. Sądzę jednak, że Putinowi chodziło o coś zupełnie innego. Władimir Putin potrzebował Donalda Trumpa, jako prezydenta USA po to, aby przekonać świat, iż demokracja, praworządność, prawa człowieka to idiotyczne fanaberie, których w XXI wieku już nikt nie traktuje poważnie. Przekształcenie USA w kraj zarządzany tak jak obecna Rosja to byłoby dopiero wielkie zwycięstwo. Putinowi udałoby się to, co nie udało się Józefowi Stalinowi. W dodatku drogą pokojową, na mocy wyboru obywateli, bez agresji militarnej i masowych represji. Bez żadnej dominującej ideologii wypisanej na sztandarach, tak jak to praktykowali poprzednicy Putina na Kremlu. I faktycznie wydawało się, że cyniczny plan Putina się powiedzie. A tu nagle całą intrygę diabli wzięli. Biden wygrał wybory.

Przypadek? Nie. Błędna kalkulacja Putina. Nie rozumie on jak funkcjonuje największa demokracja świata – Stany Zjednoczone Ameryki. Putin był przekonany, że raz zdobytej władzy Trump już nie odda. Przekształci USA w twór państwowy, demokracjopodobny. Owszem, ustępujący prezydent USA zdołał mocno uszkodzić amerykańską machinę państwową, sterroryzował sporą cześć działaczy Partii Republikańskiej, ale także przekonał do siebie dużą część Amerykanów. Dlaczego to już temat na inny tekst. Nie udało mu się jednak wywrócić głównych zasad amerykańskiej polityki, a przede wszystkim nie naruszył systemu wyborczego i struktury wymiaru sprawiedliwości.

Różne złe rzeczy można powiedzieć o USA. Nie wiem czy chciałbym mieszkać w kraju, w którym obywatele posiadają legalnie więcej broni niż ich własne siły zbrojne. Ale jednak okazało się, że niezwykle trwałe są tam ludzkie sumienia. Nie byłoby zwycięstwa wyborczego Joe Bidena gdyby nie tysiące uczciwych Amerykanów, zaczynając od szeregowych urzędników liczących głosy wyborców, a kończąc na sędziach Sądu Najwyższego. Ich wszystkich wiele dzieli, ale łączy jedna rzecz – szacunek dla zasad działania demokratycznej wspólnoty. To właśnie, dlatego wielu republikańskich funkcjonariuszy amerykańskiego państwa nie chciało oszukiwać dla Donalda Trumpa.

Prezydent USA w przeciwieństwie do rosyjskiego odpowiednika musi działać w ramach zasad, które są traktowane niezwykle poważnie, nawet, jeśli on i jego najbliżsi współpracownicy mają je w głębokim poważaniu. Brak tej podstawowej wiedzy u Putina to duże zaskoczenie. Za czasów Związku Radzieckiego funkcjonowały, bowiem tam instytuty naukowe, które analizowały każdy najmniejszy aspekt życia w Stanach Zjednoczonych. Widocznie ta dziedzina wiedzy w Moskwie upadła wraz ze Związkiem Radzieckim.

Mam nadzieję, że doświadczenie ostatnich czterech lat wzmocni USA. Będzie dla amerykańskiego systemu politycznego jak szczepionka na COVID-19. Bo jednak mimo wszystkich powyższych kompletów dla Stanów Zjednoczonych Trump i stojący za jego plecami Putin byli bliscy sukcesu. To trzeba uczciwie przyznać. Na szczęście dla Amerykanów i całego świata demokracja okazała się głębiej zakorzeniona w Stanach Zjednoczonych niż to się Putinowi wydawało.

Comments are closed.