Trzy koperty

Ten tekst jest moją oceną roku prezydentury Damiana Bartyli. Jako pierwsza podsumowała go jednak wrocławska prokuratura kierując akt oskarżenia przeciw Bartyli w sprawie piłkarskiej korupcji. Nie zmienia to jednak faktu, że rok minął. Czy znacie anegdotkę o trzech kopertach? Nowy szef dostaje w spadku po poprzedniku trzy koperty. Ma je otwierać w miarę pojawiania się kolejnych problemów. Po pierwszych wpadkach nowy szef otwiera pierwszą kopertę i czyta radę: „Zrób reorganizację”. Pojawiają się następne problemy, nowy szef otwiera drugą kopertę. W niej rada: „Zwal na poprzednika”. W końcu nowy szef musi otworzyć trzecią kopertę, a niej ostateczna rada: „Przygotuj trzy koperty”. Czytając relację z konferencji, na której Damian Bartyla podsumował rok swoich rządów, miałem wrażenie, że otworzył już drugą kopertę. Szybko poszło. Ja natomiast rok urzędowania Damiana Bartyli oceniam na dostateczny.

Aż dostateczny, dlatego że prezydent Bartyla stara się poważnie traktować swoje zobowiązania wobec wyborców. To jak mu to wychodzi to już inna sprawa. Podoba mi się także pojawiający się w polityce ratusza kierunek na rozwój Bytomia, jako miasta, w którym dobrze się mieszka. Od pewnego czasu jestem przekonany, że priorytetem dla władz miasta powinno być takie kształtowanie bytomskiej przestrzeni, aby wszystkie aspekty miejskiego życia, od dobrej komunikacji, po dostęp do kultury, zachęcały do mieszkania w Bytomiu i odprowadzania tutaj podatków. To, że ludzie będą pracować poza Bytomiem nie jest teraz najważniejsze. Niestety ten kierunek myślenia w ratuszu przebija się nieśmiało. Nadal przeważa myślenie magiczne o Bytomiu, w którym odbudujemy wielki przemysł. Być może kiedyś będzie to możliwe, ale najpierw trzeba zadbać o to pierwsze. Dlatego zamiast budowania miraży ważniejsze jest np. doprowadzenie do wyremontowania bytomskiego dworca.

Tylko dostateczny, dlatego że brak mi w działaniach Damiana Bartyli autorskiej wizji rozwoju miasta. Podobnie zresztą było u poprzednika. Brak także odpowiedzi na bardzo ważne pytanie czy stać Bytom na realizację projektów związanych z pulą europejskich pieniędzy obiecanych przez minister Bieńkowską. Zakładając, że takie realne pomysłu istnieją. Bytomski budżet może tego nie udźwignąć. Pomysł sygnalizowany z ratusza, aby sfinansować wkład własny do europejskich grantów za pomocą wieloletniego wydzierżawienia miejskich wodociągów jest koncepcją samobójstwa na raty.

Dodatkowym problemem Damiana Bartyli jest prymat wizerunku nad rzeczywistym działaniem. W czasach poprzedniego prezydenta Piotra Koja opowiadano dużo o tym, co będzie, zamawiano projekty i wizualizacje. Tyle, że w ratuszu było wiadomo, że projekty i wizualizacje zalegać będą półki w miejskim archiwum, bo nie będzie pieniędzy na ich realizację. Podobnie postępuje Bartyla. Przykład? W zeszłym roku publicznie zapowiedział, że w roku 2013 część Bytomia zostanie przyłączona do Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Niedawno powtórzył tą obietnicę. Tymczasem rok się kończy, a w tej sprawie ani widu, ani słychu, jak mawiała moja babcia.

W sumie, zatem obraz roku pierwszego Damiana Bartyli nie wygląda zbyt rewelacyjnie. Ale jest nadzieja. Prezydent Bartyla dobrze się zapowiada. Jako były piłkarz zapewne jednak wie, że najgorzej się cały czas dobrze zapowiadać. Moment otwarcia trzeciej koperty może, zatem przyjść znacznie wcześniej niż chciałby tego Damian Bartyla. Chyba, że sprawę rozstrzygnie sąd w Nowym Mieście Lubawskim, bez udziału mieszkańców Bytomia.

 

Comments are closed.