W poszukiwaniu Św. Graala
Zeszłotygodniowa „Polityka” zamieściła artykuł Mariusza Janickiego i Wiesława Władyki pt. „Operacja >opozycja w ruinie<”. Przeszedł bez echa a szkoda, bo zgadzam się całkowicie z postawioną w nim tezą. Janicki i Władyka piszą trafnie o przyjmowaniu przez polską opinię publiczną, stworzonego przez PiS-owskich spin doktorów, przekazu o katastrofalnym stanie polskiej opozycji. To opowieść jak to genialny strateg Jarosław Kaczyński „zaorał” wszelką opozycję. Tą propagandową papkę łykają bez słowa sprzeciwu dziennikarze, politycy i zwykli obywatele. Nikt nie zastanawia się jak można wygrać polityczne starcie z przeciwnikiem, który posiada bezwzględną większość w parlamencie, przejął wszystkie najważniejsze organa państwa i bez skrupułów łamie konstytucję i obowiązujące w Polsce w prawo. I co mu obywatelu, zaniepokojony o przyszłość Polski, zrobisz?
Tekst w „Polityce” przeszedł bez echa, chociaż wydaje się, że, jak mawiają w wojsku na niższych szczeblach dowodzenia, trafił w sedno tarczy. Intelektualne zaplecze opozycji, zaludniające warszawskie kawiarnie, zdaje się oczekiwać, aby na czele opozycji stanął król Artur w otoczeniu Lancelota z Jeziora, Bedivera, Parsifala i innych rycerzy legendarnego okrągłego stołu. Dopiero wtedy wręczą opozycji zezwolenie na obalenie władzy PiS. W konsekwencji w czasie, gdy na warszawskich salonach trwa badanie, kto jest bardziej godny poszukiwać Św. Graala, Karbowy z Żoliborza (tj. Jarosław Kaczyński, termin ukuty przez Janickiego i Władykę, jakże trafny) i jego ferajna budują rządy oparte na kłamstwie i jawnym oszustwie. Cóż, łatwiej jest rozliczać opozycję niż wykazać hart ducha w starciu z wszechogarniającą „Dobrą Zmianą”.
Tak na marginesie – podobny problem dotyczy polskiej lewicy. Posłużę się tutaj cytatem z tekstu Janickiego i Władyki: „ …. niemodna i schyłkowa partia Włodzimierza Czarzastego ma wciąż dwa razy wyższe notowania niż modne ugrupowanie Adriana Zandberga; ….”. Właściwie ten cytat trafnie podsumowuje problemy polskiej lewicy w roku 2017. Ludzi polskiej lewicy najbardziej zajmuje wzajemne udowadnianie sobie, która lewica jest bardziej lewicowa. Janicki i Władyka słusznie zauważają, iż trudno będzie odbudować siłę polityczną polskiej lewicy, jeśli wielu lewicowych polityków jest wyraźnie zafascynowanych „Dobrą Zmianą”. Przykro to pisać, ale mam podobne obserwacje. Albo słyszę jakieś dziwne głosy, że traktowane instrumentalnie rozdawnictwo to lewicowa wrażliwość albo pojawia się jakiś obrzydliwy podziw, jak ta ferajna Karbowego z Żoliborza sprawnie zawłaszcza kolejne obszary państwa bez oglądania się na prawo i elementarnie pojmowaną etykę. Tak się lewicy w Polsce odbudować nie da.
Siła Jarosława Kaczyńskiego opiera się na dwóch filarach. O pierwszym już napisałem, to przejecie najważniejszych organów państwa. Czasami najzupełniej leganie. Czasami bezprawnie lub z użyciem prymitywnych i nieetycznych chwytów. Drugi filar to nie, jak twierdzi wielu komentatorów, słabość opozycji. Słabość opozycji po przegranych wyborach jest czymś naturalnym. Ten drugi filar to niemalże rewolucyjna wiara opozycyjnych intelektualistów w potrzebę budowania nowego świata na gruzach nowego. To przekonanie o konieczności zbudowania utopijnie-idealnej formacji do obalenia PiS-u. Słychać, zatem narzekania. A to, że przywódcy opozycji nie tacy piękni jak być powinni, a to partie opozycyjne nie takie zwarte i skoszarowane itd. W tym czasie prezes Kaczyński demoluje nasz kraj i niczym się nie przejmuje. Opss, przepraszam. Przejmuje się jedynie tym, o czym milczy Antoni Macierewicz.