Wosiowi do pamiętniczka

Wziąłem udział w warszawskim I Kongresie Progresywnych Organizacji Pozarządowych. Uczestnikiem tego spotkania był też red. Rafał Woś z tygodnika „Polityka”, publicysta uznawany za lewicowego. Z zaciekawieniem przeczytałem, więc jego tekst zamieszczony w Wirtualnej Polsce, będący krytyką kongresowego wystąpienia Aleksandra Kwaśniewskiego. Po lekturze zacząłem się zastanawiać czy aby na pewno wysłuchaliśmy tej samej wypowiedzi. Z tekstu red. Wosia wynika, bowiem, iż lepiej by było gdyby Kwaśniewski zamiast mądrzyć się o sytuacji lewicy ograniczył się do pryncypialnej samokrytyki, po której można by go usunąć z partii. Niestety były prezydent uparcie nie chciał składać samokrytyki i na dodatek nie należy już do żadnej partii, z której można by go usunąć.

Ta krytyka w gruncie rzeczy mnie nie zaskoczyła. Aleksander Kwaśniewski wzbudza nienawiść i na prawicy i na lewicy. Kwaśniewski jest ofiarą własnego sukcesu. Na prawicy i tej konserwatywnej i tej liberalnej mają do niego pretensje, że go osiągnął, chociaż nie powinien. Postkomunista nie był go godzien. Na lewicy, szczególnie tej młodej i radykalnej do byłego prezydenta mają pretensje, iż korzystając z okazji nie odbudował PRL-u. Co ciekawe red. Woś z dziwnym upodobaniem pisze o Kwaśniewskim w tonie obelgi – postkomunista. Co raczej bardziej świadczy o trapiącym go kompleksie Kwaśniewskiego niż o rzetelnej ocenie.

Zakończenie polemiki z tekstem Wosia na powyższym akapicie byłoby demagogicznym uproszczeniem, ale to jednak nic w porównaniu z sianem argumentów, których używa on do krytyki Kwaśniewskiego. Siano argumentów jest bardzo trudne do obalenia, bo pozornie jest logiczne i bywa efektowne, ale spróbuję się z nim zmierzyć.

Zarzut pierwszy – neoliberalizm. Zdaniem Rafała Wosia Aleksander Kwaśniewski nie chce przyznać, że Sojusz Lewicy Demokratycznej pod jego kierownictwem był ugrupowaniem neoliberalnym. Pozornie jest w tym nieco racji. Jeśli bowiem czegoś się wstydzę ze swojej drogi politycznej to tego, że klaskałem, gdy Leszek Miller na posiedzeniu Rady Krajowej SLD rzucił hasło podatku liniowego. Ale już po 30 sekundach otrzeźwiałem. Przypominam ten fakt, bo tego hasła nie rzucił Kwaśniewski a Miller, który zawsze był bardziej specjalistą od płynięcia z prądem niż od rzetelnego uprawiania polityki. Bardzo łatwo zarzucać Kwaśniewskiemu neoliberalizm kompletnie ignorując kontekst lat dziewięćdziesiątych i przełomu wieków, w których miała miejsce jego główna aktywność polityczna. Rafał Woś był wtedy nastolatkiem i zapewne nie pamięta lub nie chce pamiętać, iż to właśnie ze środowisk intelektualnych, do których dziś przynależy, płynęła najbardziej zjadliwa krytyka lewicowych pomysłów SLD. To wtedy Polakom wmówiono, że niskie podatki dla bogatych spowodują, że biedniejszym będzie się żyło lepiej. Na dokładkę nigdy też SLD nie miało samodzielnej większości w parlamencie. Wtedy w SLD obowiązywał wyniesiony z PRL-u kult skuteczności władzy – jeśli nie możesz czegoś przeforsować to się w to nie pakuj. Dziś polityczne salony zaludniają specjaliści od zgłaszania projektów, które nie mają szans realizacji.

Zarzut drugi – skok postkomunistów na państwo. Bardzo atrakcyjny argument tyle, że zakłamany. Przypomniał mi określenie, które funkcjonowało w latach dziewięćdziesiątych – bezpartyjny fachowiec z Unii Wolności. Zamiast rozliczać ówczesną kadrę SLD z pochodzenia społecznego i politycznego uczciwiej byłoby ocenić jej kompetencje. Zwłaszcza teraz, gdy popatrzmy na nikłe przygotowanie poprzedniej ekipy z PO i obecnej z PiS-u.

Najbardziej kuriozalny i zarazem zabawny jest zarzutu trzeci. Rafał Woś ma pretensje do Aleksandra Kwaśniewskiego za brak samokrytyki za …. osiem lat rządów PO, które oddały Polskę w ręce Jarosława Kaczyńskiego. Jak widać zdaniem tego młodego lewicowego publicysty Kwaśniewskiemu można przypisać wszystkie nieszczęścia III RP. Donald Tusk może odetchnąć z ulgą.

Na zakończenie swojego pachnącego nieco bolszewizmem artykułu Rafał Woś stwierdził stanowczo, że znacznie bardziej inspirujące od wystąpień Kwaśniewskiego są rzeczy dziejące się w KOD, Razem i Kukiz-15. Nie będę się spierał, co jest bardziej inspirujące, to rzecz gustu. Akurat jednak wielu uczestników manifestacji KOD-u podpisałoby się pod tym, co mówi Aleksander Kwaśniewski. Natomiast, jeśli to, co robi Razem a szczególnie Kukiz-15 ma być szczególnie inspirujące to rację ma jednak Kwaśniewski, gdy mówi, że dzisiaj wyborów nie wygrywa ten, który ma lepszy program a ten, który wynajmie lepszą agencję PR-owską.

Comments are closed.