Znikający milion

Prezydentowi Bytomia Piotrowi Kojowi wyciekło ostatnio z miejskiego budżetu 1.056.000 zł (słownie: jeden milion pięćdziesiąt sześć tysięcy). Zabierałem się na tyle długo do napisania tekstu o tym wydarzeniu, że ubiegło mnie „Życie Bytomskie”. Newsa, więc już nie ma, ale opisać wydarzenie i je skomentować jeszcze cały czas mogę.

Kilka lat temu, kiedy wyborcy wynieśli do władzy w Bytomiu Piotra Koja, z kręgów zbliżonych do bytomskiej władzy zaczęły dochodzić sygnały, że tort finansowy, jakim jest oczyszczanie i odśnieżanie miasta musi być inaczej podzielony. Szczególnie dużo o tym mówił pewien bytomski biznesmen, wspierający Platformę Obywatelską. Przypadkiem tenże biznesmen prowadził wtedy biznes polegający na odśnieżaniu i oczyszczaniu. Czy mówił to tak sobie, czy też wiedział więcej, nie wiadomo. W każdym razie jest faktem, iż nowa ekipa zaczęła majstrować przy przetargach dotyczących odśnieżania i oczyszczania miasta. Dotychczasowe umowy trzyletnie zastąpiono wtedy półrocznymi, za każdym razem zmieniając liczbę i granicę sektorów, na które przy tej okazji dzielono Bytom. Z przetargami publicznymi jest jednak tak jak w starym wojskowym powiedzeniu: „Żołnierz strzela, Pan Bóg kulę nosi”. Z kolejnych przetargów wynikało, że nadal w Bytomiu odśnieżać i sprzątać będzie firma innego bytomskiego biznesmena Jacka Wieczorka. Dzisiaj, po paru latach, można postawić mocną tezę, że mogło chodzić o wyeliminowanie tej właśnie firmy z rynku. Dlaczego? Być może, dlatego, że jej właściciel kupował obrazy na aukcjach charytatywnych organizowanych przez poprzednią władzę? A może po prostu zdecydował powszechnie znany trudny charakter tegoż właściciela, który nie ucałował w stosownym momencie pierścienia nowego prezydenta, znanego powszechnie z dużej wagi, jaką przywiązuje do takich gestów?

W każdym razie w przetargach Wieczorek był nadal górą. Zastosowano, więc inną metodę. Miejski Zarząd Dróg i Mostów uznał, że firma Jacka Wieczorka źle wykonuje zlecone zadania i odmówił wypłacenia należnej kwoty wysokości 804 tys. zł. Ściśle mówiąc nałożył na firmę karę umowną takiej wysokości.

Czas na krótką dygresję personalną. W roli faceta od „czarnej roboty” w tej sprawie wystąpił zastępca dyrektora MZDiM, komisarz polityczny prezydenta Koja w tej instytucji, Robert Białas. Znany skądinąd, jako specjalista od bezsensownego wydawanie pieniędzy miejskich. Chociaż, niektórzy twierdzą, że w tym bezsensie kryje się jednak jakiś ukryty sens. Tak, więc dyrektor Białas znalazł powody, dla których należy nałożyć karę umowną i zdawało się, że problem został definitywnie załatwiony.

Trafiła jednak kosa na kamień, a dokładniej na znany trudny charakter Jacka Wieczorka. Nie podwinął ogna i poszedł ze sprawą do sądu. W konsekwencji, w tym roku, po dwóch instancjach postępowania sądowego wyprocesował od miasta Bytomia 804 tys. zł za wykonaną robotę plus 159 tys. zł odsetek i 93 tys. zł kosztów sądowych. Łącznie – 1,056 mln zł. Oczywiście nie odbyło się bez ofiar. W firmie Wieczorka nastąpiły zwolnienia pracowników i trzeba było się zadłużyć.

Na tym mógłbym zakończyć. Zastanowiłem się jednak jeszcze, co by było gdyby taka afera miała miejsce w Bytomiu w czasach, gdy prezydentem miasta był Krzysztof Wójcik, a piszący te słowa sprawował funkcję przewodniczącego Rady Miejskiej? Co by się stało gdybyśmy dopuścili się takiej samowoli wobec bytomskiego przedsiębiorcy, a z kasy miasta wyciekły by nam publiczne pieniądze? Dopiero by się działo. W Radzie Miejskiej opozycja by nas rozjechała. Dziennikarze nie wychodziliby z Urzędu Miejskiego. Na końcu do złożenia wizyty w swoim biurze zaprosiłby nas prokurator.

Ale jak widać czasy się zmieniły. Opozycja w bytomskiej Radzie Miejskiej jest jak dziecko we mgle. Dziennikarze mają inne ważne tematy i gdyby nie „Życie Bytomskie” to opinia publiczna nie miałaby bladego pojęcia o sprawie. Tyle, że na publikacje w tym miejskim tygodniku zwraca uwagę tylko wąskie grono zainteresowanych lokalnych polityków.

Co się zmieniło w Bytomiu, że opisana wyżej afera mało, kogo zdaje się obchodzić? Zmieniła się ekipa rządząca. „Niesłusznych postkomunistów” zastąpiła „słuszna ekipa niepodległościowa”. Postawiła dwa pomniki i starczy. Cóż, nic to, że zniknął w roku 2010 z biednej bytomskiej kasy miejskiej ponad milion złotych, ważne, że kierunek słuszny.

Comments are closed.