Krótka rozprawa o nadziei, ciasteczku i magikach

Komisarz wyborczy wyznaczył datę referendum w sprawie odwołania prezydenta Bytomia Damiana Bartyli na dzień 3 grudnia 2017 r. Z tej okazji zajrzałem na sesję Rady Miejskiej w Bytomiu. Trafiłem na pyskówkę na temat domniemanej afery seksistowskiej, w której uczestniczył przewodniczący Rady Mariusz Janas z PiS-u. Wytrzymałem 40 minut i jedyne, co mogę napisać to, że straciłem ostatnią nadzieję, iż Prezydent Bytomia i bytomska Rada Miejska potrafią jeszcze zdobyć się na konstruktywną współpracę, aby chociaż rozpocząć naprawianie licznych awarii dręczących dziś bytomski ratusz.

Mam też już niewielką nadzieję, że problem rozwiąże referendum odwoławcze. Niezależnie od wyniku, jakim się skończy. Z jednej strony mamy prezydenta Bartylę, którego ciąg katastrof, niekompetencji i niewyjaśnionych afer zdaje się nie mieć końca. Z drugiej są radni PO i PiS-u, których jedynym wspólnym pomysłem zdaje się być odwołanie prezydenta miasta w referendum. Co dalej tego już nie potrafią wytłumaczyć. Trudno, bowiem traktować, jako rozwiązanie na przyszłość pomysł radnych PiS-u, którzy ciągle domagają się nadania im w Bytomiu władzy komisarycznej. Radni PiS-u nie mają za to ochoty rozliczyć się z wieloletniego popierania niekompetentnych rządów Damiana Bartyli i czerpania z tego znaczących osobistych korzyści.

Zarząd komisaryczny w Bytomiu nie przyniesie wielkiego pożytku. Po pierwsze, dlatego że wprowadzenie komisarza w Bytomiu jest trudniejsze niż to się niektórym wydaje, poza sytuacjami, gdy prezydent miasta zostanie odwołany w referendum lub będzie skazany prawomocnym wyrokiem. A po drugie gotów jestem się założyć, że komisarz z politycznego nadania PiS-u bardziej będzie zainteresowany obsadzaniem miejskich posad niż realizowaniem programu naprawczego. W tej sytuacji jedyną nadzieją na racjonalną zmianę w Bytomiu są przyszłoroczne wybory. Tylko wtedy, gdy wybierzemy nowego prezydenta miasta i nową Radę Miejską będzie szansa na naprawę bytomskiego samorządu.

Pokładam, więc nadzieję w przyszłorocznych wyborach, ale czynię to ostrożnie. Żyjemy, bowiem w czasach, w których głosuje się w wyborach na magików, którzy obiecują, iż można jednocześnie mieć ciasteczko i je zjeść. Chociaż powszechnie wiadomo, że w przyrodzie takie dziwo nie istnieje. W Bytomiu od roku 2006 wybieramy sobie takich właśnie magików na prezydenta miasta.

 

PS. Ostrożna nadzieja będzie zrealizowana tylko wtedy, jeśli w kraju, w którym rządzi „Dobra Zmiana” będą jeszcze jakieś uczciwe wybory.

Comments are closed.