Bunga, bunga per tutti!
Kiedy w Polsce trwał wyścig, kto kogo bardziej zelży w trakcie debaty sejmowej nad katastrofą smoleńską, świat żył aferą „Bunga, bunga”. Dla tych, którzy jej nie zauważyli przypomnę: afera „Bunga, bunga” to pokłosie erotycznych imprez, które miał organizować premier Włoch Enrico Berlusconi. Miały w nich uczestniczyć prostytutki i na nieszczęście dla premiera jedna miała okazać się niepełnoletnia. Nazwa afery wzięła się z określenia, jakie wymyślili współpracownicy Berlusconiego dla nazwania wieczornych imprez.
Wpadła mi przypadkiem w ręce włoska gazeta, w której zamieszczono rysunkowy, satyryczny komentarz do afery „Bunga, bunga”. Na rysunku demonstranci niosą transparent z napisem: „Bunga, bunga per tutti!”. Nawet moja minimalna znajomość języka włoskiego ograniczająca się do zwrotów: „Mamma mia” czy „Santo subito” pozwoliła mi przetłumaczyć hasło z transparentu na: „Bunga, bunga dla wszystkich!”. Czapki z głów. Dowcip polityczny najwyższej klasy!
Hasło „Bunga, bunga dla wszystkich!” znakomicie sprawdziłoby się w naszej rzeczywistości politycznej. Niektórzy politycy z wielką ochotą wypisaliby je na swoich sztandarach wyborczych. Hasło jest proste, jasne i niewymagające od polityka zbytniej gimnastyki intelektualnej przy tłumaczeniu wyborcom, o co chodzi.
Od czasu do czasu trzeba przymrużyć oko i napisać tekst używając nawet gruboskórnego żartu. Poświęcę, więc konkluzję potencjalnemu wpływowi hasła „Bunga, bunga dla wszystkich!” na życie samorządowe w Bytomiu.
Zastanówmy się jak hasło „Bunga, bunga dla wszystkich!” udźwignięto by w Bytomiu.
Zacznijmy od prezydenta Bytomia Piotra Koja. Miałby poważny problem. Oczywiście bardzo chętnie by coś jeszcze obiecał, ale niestety prawie wszystkie pozytywne dokonania Piotra Koja w Bytomiu mają swoje źródło w pracy poprzedniego prezydenta Krzysztofa Wójcika. Niestety Krzysztof Wójcik nie zostawił Piotrowi Kojowi żadnych instrukcji w sprawie „Bunga, bunga”.
Prezes Polonii Bytom i były już radny Damian Bartyla też miałby kłopoty. Mimo jego, niekwestionowanych dobrych chęci, pewnie okazałoby się, że miało być dla wszystkich, a jest dla grupy działaczy, którzy ewakuowali się z Prawa i Sprawiedliwości.
Zastępca prezydenta miasta Mariusz Wołosz. Mam takie wrażenie, że już zeszłoroczną kampanię wyborczą Wołosza da się streścić hasłem: „Bunga, bunga dla wszystkich!”. I co z tego wyszło? Przypominał mi się stary dowcip (wstyd się przyznać, nieco rasistowski, ale w obydwie strony) jak to biali kolonizatorzy odwiedzili w afrykańskim buszu czarnych tubylców. Nie będę go streszczał. Kto pamięta ma szczęście. Kto nie pamięta albo nie zna, trudno. A każdy niech wysili szare komórki. Mnie jest potrzebna tylko puenta, która podsumuje kampanię wyborczą Mariusza Wołosza i jej efekt końcowy. Otóż, jak już biali kolonizatorzy załatwili po swojej myśli wszystkie sprawy z czarnymi tubylcami, jeden z miejscowych oświadczył w pewnym ustronnym miejscu: „Taka mądra biała twarz, a takie małe bunga, bunga”.
I to by było na tyle, cytując Jana Tadeusza Stanisławskiego. Przynajmniej, jeśli chodzi o gruboskórne żarty.