Szklany sufit

Czas na ostatni remanent powyborczy, czyli obiecany komentarz do wyniku Sojuszu Lewicy Demokratycznej w przedterminowych wyborach samorządowych w Bytomiu.

Odpowiedź na pytanie, dlaczego SLD w Bytomiu już trzeci raz w ciągu ostatnich dwóch lat odbiło się od szklanego sufitu wyniku wyborczego plus-minus 9 % nie jest prosta. Z jednej strony doświadczenie udziału w niejednej już kampanii wyborczej podpowiada mi, że działacze SLD w Bytomiu zrobili w tegorocznej kampanii wyborczej wszystko zgodnie z zasadami sztuki (z uwzględnieniem granic narzuconych przez możliwości finansowe i organizacyjne). Z drugiej strony wynik był praktycznie porównywalny z wynikiem z wyborów samorządowych z roku 2010, kiedy możliwości finansowe i organizacyjne były znacznie gorsze.

Nie są problemem SLD w Bytomiu ludzie. Wielu z bytomskich działaczy SLD cieszy się poważaniem i szacunkiem, a jednak nie przekłada się to na sukces wyborczy. A może jest problem z przywództwem? W wyborach samorządowych w 2010 r. po przewodnictwem piszącego te słowa SLD osiągnęło wynik 9,3 %. Wybory parlamentarne w 2011 r., kiedy bytomskiemu SLD przewodniczył Adrian Król przyniosły w Bytomiu wynik 7,85 %. Natomiast w tym roku w przedterminowych wyborach samorządowych, do których SLD poszło po kierownictwem Krzysztofa Wójcika wynik wyborczy to 9,03 %. W zasadzie bez zmian, chociaż wynik z 2011 r. zdecydowanie najsłabszy. A więc dlaczego?

Sądzę, że i w Bytomiu i w kraju mamy na lewicy problem, mówiąc brutalnie, z szyldem. Sojusz Lewicy Demokratycznej nie wzbudza w Polakach nadziei na zwycięstwo. W konsekwencji wielu wyborców uważających kandydatów SLD za ludzi kompetentnych, do których można mieć zaufanie, obawia się, że głos nich oddany może być głosem zmarnowanym. Głosują, więc na inne ugrupowania, zgodnie z zasadą „mniejszego zła”, albo też po prostu zostają w domu czekając na lepsze dla lewicy czasy.

Czy można to zmienić? Oczywiście, że można. Tyle, że bez zmiany wizerunku SLD w całym kraju również w Bytomiu będziemy odbijać się od szklanego sufitu. Czasami bardziej, czasami mniej. Oczywiście nie oznacza to, że należy teraz założyć nogę na nogę i czekać, co tam Leszek Miller powie w telewizji i co z tego wyniknie. W Bytomiu wiele zależy od działaczy SLD, aczkolwiek warto pamiętać, że życie polityczne toczy się nie tylko na facebooku.

3 komentarze to “Szklany sufit”

  1. W zasadzie powinienem pozostawić ten wpis bez komentarza, ale w związku z tym, że padło moje nazwisko nie mogę pozostać obojętny. Teza którą byłeś łaskaw przemycić w swoim wpisie, że to moja osoba była przyczyną niskiego wyniku wyborczego w ramach wyborów parlamentarnych !!!! jest z gruntu fałszywa i nie licująca z Twoimi aspiracjami komentatora politycznego. Doskonale wiesz, że wynik jaki osiągnął Sojusz w roku 2011 był najgorszym wynikiem partii w jej historii, bytomski SLD, partia po przejściach nie mógł obronić się przed tym ciosem, i nie było toi spowodowane osobą Adriana Króla. Czynników było wiele, źródeł należałoby szukać zarówno w roku 2002, 2006 jak i 2010, bo to w tych latach, mimo sukcesów rozpoczął się tzw początek końca.Adrian Król oraz jego współpracownicy nie mieli szans na budowanie nowego oblicza partii, oblicza które nie miało być w kontrze wobec nikogo wewnątrz formacji, chcieliśmy i chcemy budować silną partię, ale nie patrzącą wciąż na zerwane kartki kalendarza. A jeśli ktoś tego nie zauważa , cóż powtórzę to po raz kolejny, cofa się, w najlepszym wypadku stoi wypadku stoi w miejscu. Można obrażać się na rzeczywistość, można krytykować facebooka, ale czy zawracanie kijem Wisły ma głębszy sens. Warto sobie odpowiedzieć na tak proste pytania, bo w prostocie najczęściej tkwi droga do sukcesu.

  2. W zasadzie nie wpisuję komentarzy do komentarzy umieszczanych pod moimi wpisami, ale czasami warto odstąpić od tej reguły.
    1) Nie bardzo wiem, o co ci chodzi Adrian. W tekście „Szklany sufit” nie obciążam żadnego z szefów bytomskiego SLD bezpośrednią odpowiedzialnością za wyniki wyborcze. Piszę, że nie są problemem w bytomskim SLD ludzie. Opisuję zaistniałe fakty i stawiam diagnozę, która nie jest personalna. Ale jak widać, uderz w stół a nożyce się odezwą.
    2) Zwrócę jednak uwagę na jedną sprawę. Jeśli obejmujesz Adrian gdziekolwiek jakąkolwiek funkcję to oprócz profitów i splendorów bierzesz na siebie także część odpowiedzialności. Co prawda Jarosław Kaczyński wprowadził do naszej polityki metodę (twórczo rozwiniętą przez Grzegorza Napieralskiego), w której jak są sukcesy to należy się ustawić w kolejce po ordery, a jak są porażki to pokazuje się palcem na kolegę, ale ja jej nie akceptuję. Od 2006 r. bierzesz Adrian udział, najpierw, jako koalicjant, a teraz, jako członek SLD, w podejmowaniu strategicznych decyzji dotyczących bytomskiej lewicy. Wziąłeś, więc na siebie także część odpowiedzialności. Nie pokazuj, zatem palcem na kolegów.
    3) I jeszcze uwaga o facebooku. Oczywiście trzeba tam być, ale nie można traktować go jak protezy rzeczywistości. Dam przykład: porównaj Adrian swoją aktywność na facebooku z aktywnością Damiana Bartyli. Szach dla Ciebie. A teraz porównaj jego wynik w wyborach do Rady Miejskiej (nie prezydenckich) ze swoim. Kandydowaliście w tym samym okręgu wyborczym. Szach i mat dla Bartyli.

  3. Powiem tak, nie chcę ale muszę. Zacznę od gry w szachy, trudno wygrać partię szachów grając pionami przeciwko hetmanowi wraz z wszystkimi figurami. Nie ma takiego arcymistrza który by podołał takiemu wyzwaniu, jak jestem dumny, że w okręgu w którym startował Bartyla, Wołosz, Bieda , Paczocha Laburda zdobyłem taki wynik jak Ty, startujący w o wiele słabszym Okręgu wyborczym. Trudno to dostrzec? raczej nie, to wynik chyba tylko stawiania tezy którą bardzo chce się obronić.A co do ludzi oraz ich wartości dodanej, wartości lub też obciążenia dla ugrupowania. Podam przykład Platformy Obywatelskiej, w czasie bytomskich wyborów PO miała ponad 30 % poparcia, bytomscy politycy Platformy zdobyli ponad 15 %, to zestawienie mówi samo za siebie jak ważne wbrew temu co twierdzisz drogi Janie mają osoby.Na koniec o nożycach i stole, kolejna błędna teza, skoro przysyłasz mi linki do swojego bloga, to jak rozumiem chcesz się czymś podzielić, a skoro tak to czuję się niemal w obowiązku prostować pewne stwierdzenia, nigdy przecież nie wiadomo z kim chcesz się swoimi przemyśleniami podzielić 🙂 . A znasz mnie, mam swoje zdanie i potrafię je obronić, choć czasami zgadzałem się z decyzjami koalicjanta dla dobra ogółu, bo wciąż uważam, że dobro nadrzędne to nasze poglądy na świat, a nie kruszenie kopii o to kto będzie lepiej walczył w wyborach, np. prezydenckich. A więc skoro przytaczasz moje nazwisko aby po raz kolejny udowodnić jakąś tezę, to odpowiadam, 2011 był najgorszym rokiem dla SLD, bytomski Sojusz zdobywa w tym czasie o 1,4 % mniej głosów niż podczas łatwiejszych wyborów samorządowych, szach dla Ciebie. Szefem SLD nie jest wieloletni przewodniczący tej partii, były prezydent czy też przewodniczący Rady Miejskiej,wtedy aktywny członek tak wielu gremiów, kolejny szach dla Ciebie. Biorąc pod uwagę mój wynik osobisty porównując go z Twoim, z czasów kiedy startowałeś w wyborach parlamentarnych z genialnego trzeciego miejsca, w czasach kiedy Sojusz był notowany o wiele wyżej, mając tak bogatą przeszłość oraz stanowisko które pełniłeś w tym czasie, to trzeci szach oraz mat.Uśmiechnę się w tym miejscu do Ciebie. Na fakty trzeba patrzeć obiektywnie, nie ubierać je w słowa tak aby nam pasowały to malowanej przez nas rzeczywistości. Cenię Cię, cenie Twój dorobek, ale nie zgadzam się Janku z tezami oraz prawdami objawionymi które głosisz.