Trzecie Okienko
Polska jest członkiem Unii Europejskiej od dziesięciu lat. Właśnie minęła rocznica. Były różne okolicznościowe uroczystości. Prezydent Bronisław Komorowski wykazał z tej okazji więcej instynktu państwowego od premiera Donalda Tuska i wystąpił w rocznicę w towarzystwie swoich poprzedników, Aleksandra Kwaśniewskiego i Lecha Wałęsy. Na koniec dał głos Jarosław Kaczyński, który zasadniczo Unii Europejskiej nie lubi, ale głupio mu się do tego przyznać. Kaczyński rocznicę uczcił bredniami o konieczności obrony polskiej młodzieży przed zdradzieckim wpływem Brukseli. Ciekawe, dlaczego wielu Polaków nadal uważa szefa Prawa i Sprawiedliwości za wielkiego polityka?
W takim razie z okazji dziesiątej rocznicy zastanówmy się przez chwilę, co było gdyby Polska nie była członkiem Unii Europejskiej? Od upadku Rzeczpospolitej Obojga Narodów w końcu XVIII wieku Polska znajdowała się w kleszczach zaborczych sąsiadów. W ciągu 219 lat, jakie minęły od tego wydarzenia chwile wolności przynosiły nam okienka w historii, w których nasi zaborcy zaczynali mieć problemy. Po raz pierwszy takie okienko pojawiło się na początku XIX wieku, gdy Europę przykrył cień Cesarza Francuzów Napoleona Bonaparte. Na drugie okienko przyszło nam czekać do zakończenia I wojny światowej w 1918 r., z której trzy państwa zaborcze wyszły tak pokiereszowane, że przyniosło to Polsce dwadzieścia jeden lat niepodległości. Trzecie okienko otworzyło się pod koniec lat osiemdziesiątych XX wieku razem z upadkiem Związku Radzieckiego. Tym razem okienko przyniosło nam nie tylko niepodległość, ale także demokrację parlamentarną. Co więcej potrafiliśmy ten czas nieźle wykorzystać – zapisaliśmy się do dwóch ważnych klubów europejskich – Unii Europejskiej i NATO – dzięki czemu znacząco wzmocniliśmy nasze szanse obrony niepodległości i demokracji. Tą przydługą odpowiedź na sformułowane powyżej pytanie trzeba zakończyć brutalną konkluzją – gdyby nie przynależność Polski do Unii Europejskiej i NATO właśnie rozpoczynałby się proces kończenia kolejnego krótkiego okresu naszej niepodległości. Wydarzenia na Ukrainie są tego dobitnym dowodem.
Warto przy tej okazji przypomnieć, iż przystąpienie Polski do Unii Europejskiej nie było takie oczywiste. Dziś narrację oczywistości próbuje narzucić dominująca na polskiej scenie politycznej prawica. Cel jest prosty umniejszyć zasługi polskiej lewicy w tym zakresie. A przecież jeszcze kilkanaście lat temu Unia Europejska jawiła się wielu prawicowym politykom, jako miejsce bardzo podejrzane. W 2001 r. odchodzący rząd, przyszłego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, Jerzego Buzka, pozostawił ekipie Leszka Millera opóźnione i zapuszczone negocjacje akcesyjne, co mogło znacząco opóźnić a nawet przekreślić przystąpienie Polski do Unii Europejskiej. Dzisiaj ci sami prawicowi politycy radośnie obchodzą rocznicę wstąpienia Polski do rodziny narodów europejskich, a swoje ówczesne wątpliwości skrywają zawstydzonym milczeniem. Ta zmiana to wielki sukces polskiej lewicy.
O tym wszystkim trzeba przypominać przy każdej okazji, bo nadal są w Polsce idioci, którzy chętnie wypisaliby Polskę z Unii Europejskiej.