Tu się zgina dziób pingwina
Z tym wpisem na blogu czekałem do rozstrzygnięcia II tury wyborów prezydenckich w Bytomiu. Teraz już wiem, że ponownie Prezydentem Bytomia został wybrany Piotr Koj. Przed drugą turą poparł go jeden z kontrkandydatów – Mariusz Wołosz. W zamian, w ramach powyborczych układanek Mariusz Wołosz ma otrzymać funkcję Zastępcy Prezydenta Bytomia.
Ten polityczny handel ma drugie dno – absolutnie groteskowe. Mariusz Wołosz był jednym z najbardziej zajadłych krytyków Prezydenta Koja. Posuwał się w krytyce znacznie dalej niż inni. Złożył dwa, a może nawet trzy doniesienia o podejrzeniu przestępstwa, które miał popełnić Piotr Koj lub jego współpracownicy. Zarzuty Mariusza Wołosza były rozmaite – od tzw. przestępstw urzędniczych po czyny, które pachniały korupcją. Pryncypialne stanowisko w sprawie praworządności w wykonaniu Mariusza Wołosza skończyło się dzień po I turze wyborów prezydenckich. Już w dniu 22 listopada 2010 r. okazało się, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby poparł Piotra Koja.
Jestem ciekaw jak będzie przebiegała współpraca w ratuszu pomiędzy Piotrem Kojem, a Mariuszem Wołoszem? Zgodnie z obecnym prawem samorządowym Zastępca Prezydenta Miasta nie jest samodzielną figurą wdrażającą własne pomysły. Jest pomocnikiem szefa, którym jest Prezydent Miasta. Ciekawe jak Mariusz Wołosz będzie wykonywał polecenia Piotra Koja, jeśli jeszcze parę tygodni temu miał go za potencjalnego przestępcę? Czy Piotr Koj będzie wierzył Mariuszowi Wołoszowi, który jeszcze niedawno chciał swojego nowego szefa posadzić na ławie oskarżonych? Co będzie w takim razie bardziej zajmowało obu Panów – rządzenie miastem czy też wzajemne poszukiwanie haków? I kiedy ten, który trzyma smycz, czyli Piotr Koj się zirytuje i odwoła Mariusza Wołosza?
Z przecieków z bytomskiego ratusza wynika, że już dziś cechą charakterystyczną dla tego tandemu jest brak wzajemnego zaufania. Z jednej strony Piotr Koj dla swojego nowego zastępcy gotów jest wykroić kompetencje niezwykle skromne: ochronę zdrowie i sport oraz nadzór na bytomskimi wodociągami. Akurat ta ostatnia kompetencja jest pozorna, z uwagi na obowiązujące przepisy Mariusz Wołosz będzie w tej sprawie jedynie skrzynką pocztową. Jeśli przypomnieć, że połowę publicznej służby zdrowia w Bytomiu Piotr Koj już zlikwidował, a do likwidacji drugiej się przymierza, te kompetencje to żałośnie mało. Z drugiej strony Mariusz Wołosz podobno zażądał podpisania ze sobą umowy menedżerskiej na cztery lata, aby zagwarantować sobie wysoką odprawę w przypadku odwołania przed terminem. Na zewnątrz będą, więc uśmiechy i uściski, a pod dywanem buldogi ruszą do ataku.
I na koniec jeszcze jedna refleksja. Wyborcy Mariusza Wołosza byli przez ostatni rok karmieni przez specjalistów od promocji obrazem Wołosza zaciekle walczącego z Piotrem Kojem. Już dzień po wyborach okazało się, że od przedwyborczych obietnic ważniejsze są: gabinety, sekretarki i służbowe samochody. Jednym zdaniem: Tu się zgina dziób pingwina.