Co Pan zrobił prezydencie?

Wszystkie media alarmują: Bytom się wali, a dokładniej wali się dzielnica Bytomia Karb. Dla mieszkańców Bytomia to nic nowego. Tyle, że po raz pierwszy od wielu lat trzeba wysiedlać na wielką skalę ludzi z uszkodzonych budynków. To właściwy moment na zadanie pytanie: czy władze Bytomia stanęły w tej sprawie na wysokości zadania?

Wydobycie węgla spod Bytomia to problem, który towarzyszy naszemu miastu od ponad stu lat. Generuje trudny wybór między utrzymaniem miejsc pracy, a postępującą dewastacją miasta. Oczywiście, jak zawsze przy takiej okazji, wszyscy decydenci narzekają na wieloletnią rabunkową eksploatację. To prawda, ale zastanawiam się czy w tej sprawie wystarczy, że władze Bytomia rozłożą ręce i zwalą całą winę na czasy PRL-u?

Przedstawiciele górnictwa nie mają sobie nic do zarzucenia. Jednym zdaniem, jak mawiał były rosyjski premier Wiktor Czernomyrdin – chcieliśmy dobrze, ale wyszło jak zawsze. Rządowy zwierzchnik górników wicepremier Pawlak opowiada o milionach złotych wpłaconych do kasy miasta przez przemysł węglowy w formie opłaty eksploatacyjnej. Zapominał tylko dodać, że długi górnictwa z lat dziewięćdziesiątych wynikające z tych opłat zostały ustawowo umorzone, a zaległości z tytułu odszkodowań za szkody górnicze to szara bytomska codzienność.

Wróćmy jednak do pytania o działania prezydenta Bytomia Piotra Koja. Gdy pojawiły się pierwszy informacje o wypadkach w Karbiu narzekał w mediach, że nie może nic zrobić. Czy na pewno? Piotr Koj mówi, że górnictwo w Bytomiu ma wieloletnią koncesję przyznaną w 1999 r. Ale już nie dodaje, że oprócz koncesji, znacznie częściej do bytomskiego ratusza trafiają do zaopiniowania dokumenty zwane planami ruchu zakładu górniczego. Z wypowiedzi przedstawicieli Kompanii Węglowej domyślam się, że plan ruchu w oparciu, o który prowadzone jest wydobycie w wyniku, którego nastąpiły katastrofy budowlane pochodzi z roku 2008. Warto, więc aby Piotr Koj odpowiedział na pytanie, jakie uwagi do planu ruchu zgłosił w 2008 r.? Plan, bowiem musi zawierać dane dotyczące m. in. prawidłowej i racjonalnej gospodarki złożem oraz zapobiegania szkodom. Opinia Prezydenta Miasta nie jest wiążąca, ale z czasów poprzednika Koja, prezydenta Wójcika pamiętam, iż uwagi władz Bytomia nie były lekceważone. Czy zatem Piotr Koj zadbał o to, aby dokładnie przeanalizować dokumenty dostarczone przez górnictwo?

Jako mieszkaniec Bytomia oczekuję od Prezydenta Miasta, że w sporze z szefami górnictwa zrobi wszystko, co tylko możliwe. Ma w rękach możliwości wskazania górniczym dyrektorom, że ich powinnością jest nie tylko dbanie o zyski i miejsca pracy, ale także o bezpieczeństwo miasta i jego mieszkańców. Czy jednak potrafi z tych możliwości skorzystać? Pisanie listów do Waldemara Pawlaka i udzielanie wywiadów to stanowczo za mało. Jeśli Piotr Koj nie rozliczy się rzetelnie ze swoich działań w tej sprawie będę miał prawo sądzić, że jest współwinny ostatnim zdarzeniom w Karbiu.

Comments are closed.