Mikstura z Eldorado
Dziś tekst o śląskim Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Chociaż przez moment zastanawiałem się czy warto pisać o umierającym ugrupowaniu politycznym? Może jednak ktoś przeczyta, zastanowi się i zajmie się reanimacją śląskiego SLD? Jeszcze jest sens.
W roku 2007 lista Lewicy i Demokratów uzyskała w województwie śląskim 7 mandatów poselskich, w tym roku 3. Wydawałoby się, iż po takiej porażce wyciągnięcie wniosków jest proste. Dotychczasowi szefowie odchodzą, przychodzą nowi. Tymczasem sytuacja w śląskim SLD przypomina rysunek Andrzeja Mleczki: do sali tronowej wchodzi rewolucjonista, siedzący na tronie król na jego widok krzyczy, – „Co rewolucja? Przyłączam się!”.
Do kogo piję? Oczywiście do przewodniczącego śląskiego SLD Zbyszka Zaborowskiego, który z równym zapałem, z jakim jeszcze całkiem niedawno popierał Grzegorza Napieralskiego, dziś chce go rozliczać.
SLD w województwie śląskim jest dziś cieniem tej formacji sprzed ośmiu lat. Nawet na tle marnej ogólnopolskiej kondycji partii, śląskie SLD wygląda żałośnie. Nie tylko z powodu słabego wyniku wyborczego – w okręgu wyborczym, w którym wystartował przewodniczący wojewódzki, Sojusz uzyskał najsłabszy wynik w województwie (6,38 %) a mandat poselski zawdzięcza tam jedynie temu, że było ich do podziału aż 12. Trzeba także przypomnieć nieudolne działania polityczne – wybory samorządowe w 2010 r. dały SLD wzrost liczby radnych wojewódzkich, był udział w dotychczasowej koalicji, było coś, co politolodzy nasuwają zdolnością koalicyjną – a tymczasem śląska PO podziękowała za współpracę. Dużo w tym „zasługi” Zbyszka Zaborowskiego. O więdnięciu intelektualnym już nie wspomnę. Śląski SLD przypomina drżący na mrozie liść. Drżący przed utratą ostatnich posad.
Prawie dziewięć lat temu Zbyszek Zaborowski przejął kierownictwo śląskiego SLD z rąk Andrzeja Szarawarskiego. To, co zbudował Szarawarski Zaborowski gruntownie zmarnował. Właśnie brzmi ostatni dzwonek na zmianę w śląskim SLD. Jeżeli nadal kierować będzie nim ekipa, która całą filozofię polityki sprowadza do przekonania, że wystarczy czekać aż samo wyrośnie, działaczom SLD w województwie śląskim nie pozostanie nic innego jak śnić o potędze na zebraniach partyjnych. A przecież są tutaj ludzie lewicy, którzy potrafią przekonać obywateli do swoich pomysłów, potrafią skutecznie robić politykę. Zwycięstwa Krzysztofa Matyjaszczyka, Zbigniewa Podrazy, Kazimierza Górskiego i Łukasza Komoniewskiego w wyborach prezydentów miast to nie przypadek.
Póki, co jednak wygląda jedynie na to, że jest coś, co łączy Jarosława Kaczyńskiego ze Zbyszkiem Zaborowskim – im więcej porażek wyborczych, tym większe przekonanie o swojej dziejowej roli politycznej. Zaborowski doprowadził śląskie SLD do upadku. Teraz jak wieść gminna niesie jego ambicje sięgają wyżej, chce doprowadzić do upadku całe SLD. Nic dziwnego, że przez lata był ulubionym działaczem lewicy prawicowych dziennikarzy.
W klasycznym westernie „Eldorado” podają Robertowi Mitchumowi specjalną miksturę na otrzeźwienie. Dobrze byłoby ją podać także Zbyszkowi Zaborowskiemu. Ech, gdyby polityka była taka prosta.