Nic jeszcze nie jest pozamiatane!
Pierwsza niedziela wyborcza za nami. W zasadzie wybieramy Prezydenta RP, ale tak naprawdę to wybór czy chcemy żyć dalej w demokratycznym państwie czy też nam się to znudziło. Okazało się, że na pierwszej turze się nie skończy. Obywatele Rzeczypospolitej w większości nie dali się zbałamucić.
Trzydzieści lat temu bez mrugnięcia okiem napisałbym prognozę, kto wygra w drugiej turze. Dzisiaj jednak bogatszy o doświadczenie lat minionych muszę wykazać ostrożność w ferowaniu tak jednoznacznych sądów. Poza tym wszystkie badania poparcia wyborczego wskazują, że w zasadzie mamy remis.
Remis jest, co prawda ze wskazaniem na lidera pierwszej tury, ale wypowiedzi niektórych polityków i komentatorów twierdzących, że wszystko już pozamiatane są głęboko przesadzone. Zwłaszcza, iż Rafał Trzaskowski goni Andrzeja Dudę z coraz większą energią, za to Duda ucieka z coraz większą zadyszką. Co wcale nie oznacza, że nie ma szansy doczołgać się do Pałacu Prezydenckiego. Jednak wszystkim, którzy uważają 13 % przewagi za różnicę nie do odrobienia, dedykuję dwa przypadki z historii polskiego samorządu. Rok 2002 – Bydgoszcz: urzędujący prezydent miasta Roman Jasiakiewicz uzyskuje w pierwszej turze 44,82 %, drugi na liście Konstanty Dombrowicz dostaje 19,01 %. Różnica prawie 26 %. Wydawało się, że już pozamiatane. Nic podobnego. W drugie turze zwycięża Dombrowicz z wynikiem ponad 54 % głosów. Rok 2010 – Chorzów: urzędujący prezydent miasta Marek Kopel uzyskuje w pierwszej turze 45,14 %, za nim Andrzej Kotala z wynikiem 21,45 %. Różnica ponad 23 %. Pozamiatane? W żadnym razie. W drugiej turze zwycięża Kotala z wynikiem 50,59 %. To nie są odosobnione przypadki z małych miejscowości, to kampanie wyborcze w dużych miastach. Takich sytuacji było więcej. Nie ma sensu tłumaczyć powodów tych rozstrzygnięć wyborczych, były różne. Przypominam je, dlatego aby pokazać, że wszystko jest możliwe. A więc do zobaczenia 12 lipca.
PS. A …. jeszcze jedna drobna sprawa. Aleksander Kwaśniewski mawia, że w pierwszej turze należy głosować sercem. Serce mam po lewej stronie i dlatego oddałem głos na Roberta Biedronia. Zrobiłem to mimo tego, iż Włodzimierz Czarzasty tłumaczył, że nie o to chodzi w tych wyborach. W drugiej turze zagłosuję rozumem na Rafała Trzaskowskiego. Zrobię tak, bo jeśli wygra ponownie Andrzej Duda to podział Polaków na dwa wrogie plemiona utrwali się na długie lata. Wierzę, że Rafał Trzaskowski będzie potrafił odbudować wspólnotę.