Nieoczekiwana zmiana koncepcji
Miesiąc lipiec 2014 r. zapisał się w Bytomiu nieoczekiwaną zmianą koncepcji jak władze miejskie wydadzą 60 mln zł z miejskiej kasy na budowę nowego stadionu miejskiego dla niepoznaki nazwanego kompleksem sportowym. Niewykluczone, że za tę zabawę zapłacą z własnej kieszeni wszyscy mieszkańcy Bytomia. Czy ktoś panuje w ratuszu nad tym szaleństwem?
Daleki jestem od twierdzenia, że nowy stadion czy też kompleks sportowy nie jest w Bytomiu potrzebny. Chciałbym jednak, aby Damian Bartyla przystępując do realizacji inwestycji wartej 60 mln zł przypomniał sobie, że jest prezydentem Bytomia a nie dyrektorem cyrku w budowie.
Ale do rzeczy. Zarząd Bytomskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego dostał nagłego olśnienia i postanowił sfinansować budowę nowego stadionu przy ul. Olimpijskiej. Stało się tak mimo tego, że spółka ta nie jest powołana do realizacji takich inwestycji. Ale jak można się dowiedzieć z dokumentów prezydent Bytomia wyraził luźną sugestie, że byłoby fajnie, gdy BPK-a tym się zajęło i zarząd BPK w lot podchwycił tę sugestię. Taki putinowski model zarządzania. W końcu Putin zrobił olimpiadę w Soczi to i w Bytomiu można wybudować stadion. Wszystko, co stało się potem to już tylko próba opanowania chaosu.
W końcu czerwca 2014 r. Prezydent Bartyla podjął decyzję, iż przekaże Stadion Miejski im. Edwarda Szymkowiaka na majątek BPK. Na posiedzeniu komisji Rady Miejskiej Zarząd BPK bronił tej koncepcji jak niepodległości. Zanim jednak skończył się lipiec 2014 r. koncepcja realizacji wartej 60 mln zł inwestycji została zmieniona. Prezydent Bartyla skierował do Rady Miejskiej projekt uchwały z nowym pomysłem – wydzierżawianie Stadionu Miejskiego na 20 lat nowej miejskiej spółce, powołanej przez BPK, Bytomskiemu Sportowi. Tym razem podczas sesji Rady Miejskiej zupełnie innego pomysłu bronił zastępca prezydenta Bytomia Andrzej Panek.
Pomysł budowy nowego stadionu to jedna ze sztandarowych koncepcji Damiana Bartyli. Minęły dwa lata jego kadencji i wygląda na to, iż nadal w ratuszu nie wiedzą jak to zrealizować i z czego sfinansować. Bo jak interpretować inaczej fakt, iż w ciągu zaledwie jednego miesiąca, podczas trwających już pierwszych przetargów, prezydent Bartyla zmienia koncepcję organizacji inwestycji wartej 60 mln zł. Jeśli nie potrafił ustalić tej koncepcji przez minione dwa lata to jak mam uwierzyć w inne jego zapewnienia, iż budowa zostanie sfinansowana ze środków Ministerstwa Sportu czy też Unii Europejskiej? W tej wyliczance finansowej brakuje tylko Świętego Mikołaja. Coś mi się zdaje, że zapewnienia te nie są warte funta kłaków i 60 mln zł zostanie wyciągnięte z budżetu miasta i środków BPK. Czyli złożą się na to mieszkańcy Bytomia np. płacąc większą cenę za wodę i odprowadzanie ścieków.
Już słyszę głosy, że się czepiam i rzucam kłody pod nogi prezydenta Bartyli, który tak się stara. Fakt, stara się – planuje inwestycję wartą 60 mln zł tak jakby zarządzał klubem piłkarskim. Jeśli jakiś piłkarski działacz Legii Warszawa zapomniał wpisać jedno nazwisko do właściwej rubryki to tylko Legia straciła 30 mln zł. Za błędy i niekompetencję przy budowie kompleksu sportowego w Bytomiu zapłacą wszyscy mieszkańcy miasta.